Posty

Czarna Błyskawica - Rozdział 23

     Podniszczony magazyn straszył swoim stanem, stojąc tuż przed jej oczyma, wzmacnianymi aktualnie lornetką. Dotarła tu wraz z innymi, choć podróż ciężarówką nie należała do przyjemnych, dostali wersje dla zwyczajnych i to z kołami.      Przynajmniej otaczała ich cała betonowa dzielnica, a dachy licznych budynków pozwalały na bezpieczną i w miarę suchą obserwację. Jeszcze raz powoli sprawdziła teren. Ludzie unikali tego magazynu, co było widoczne już na pierwszy rzut oka. Przechodzili na drugą stronę wręcz w panice, wzrok kierując jak najdalej. Dziwne zachowanie, szczególnie gdy patrol policji zajechał przed wejście i spokojnie został powitany, poczęstowany papierosami. Nie przypominało to relacji bandyta-stróż prawa. Komiczne wydawała się scena, podczas której zarośnięty drab w uniformie robotnika, niosąc uciętą strzelbą na ramieniu, podaje z uśmiechem otwartą paczkę z tytoniem oraz zapalniczkę urzędnikowi państwowemu.      Mogła nie znać całej sytuacji w kraju, jednakże akurat tuta

Czarna Błyskawica - Rozdział 22

     Kolejne dni, a może tygodnie, bądź miesiące? Sam tego nie wiedział, przypominały pojedyncze migawki bólu, cierpienia i chęci zamordowania wszystkiego, co się rusza. Gdyby nie skórzane pasy zapewne ściany zabarwiłby się czerwienią. Dobrze szybko mdlał z wyczerpania, inaczej z trudem zachowałby człowieczeństwo.      Wreszcie po dłuższym czasie odzyskał zdrowy rozsądek na tyle, aby wiedzieć, że otoczenie nie było już takie same. Na przebarwionym suficie, jak w zwolnionym tempie działał wiatrak, a zapach nie przypominał mieszanki krwi, leków, czy też środków odkażających. Zamknął oczy, "Do którego kręgu piekła teraz?", zadał sobie pytanie, nie wiedząc, czy zmierza w górę ku wyjściu, czy tonie w głąb ognistych czeluści.      Spróbował wstać, lecz ciało poprzestało na dźwignięciu, pomieszczenie nie przypominało klitki, a raczej przestronne mieszkanie. Oprócz zwyczajnego umeblowania z daleka dymiła nieznana aparatura, a na ścianach wisiało uzbrojenie, mogące zaopatrzyć małą arm

Czarna Błyskawica - Rozdział 21

    Nim tekst właściwy, witam po tak długim okresie. Zdecydowałem się ograniczyć tylko do bloga, na innych stronach coś tam wpadało, ale skutecznie mnie wypaliło. Nawet jeśli przeczyta to jedna osoba to i tak dobrze. Mam nadzieję, że rozdział, mimo że nie należy do długich, przypadnie do gustu. Życzę miłej lektury i pozdrawiam. Krajew34       Budynek, przed który zajechała, niczym nie przypominał katowni rodem z wielkich, kinowych ekranów. Wprawdzie położony nie co na uboczu z pobliskim lasem, mogącym straszyć w nocy, jednak nie wzbudzał żadnych emocji u Emilii. Ot śnieżnobiały pałacyk z kamienną drogą prowadzącą wprost pod samo wejście. Nie za duży, nie za mały. Przypominał letnią rezydencję, gdzie odpoczywała z rodziną. Z chęcią powróciłaby tam na wakacje, szczególnie po szpitalu, ale posłaniec jasno zaznaczył, samochód będzie na nią czekać tylko w podanym przez nich terminie.       Kierowca, ukryty za matową szybą zgasił silnik, wiedziała, że nie ma, na co czekać, otworzyła drzwi i

To znowu ja, czyli nic ciekawego.

 Przede wszystkim witam w nowym roku, tak spóźnione, ale co tam/ Zacznę od szczerości, ponieważ to podstawa, miałem zarzucić pisanie, ot blokada wewnętrzna, niezadawalające rezultaty itd itp. Wprawdzie nigdy nie miałem siebie za jakiegoś Tolkiena, Martina, Nesbo, bądź Cobena albo innych, jednakże lubiłem tworzyć. Niestety można rzec wypaliłem się i to sporo, stąd brak tekstów. Jednakże patrząc na komentarze tych kilku wiernych "czytaczy/ek" może rzeczywiście siądę i znowu coś napiszę, może znowu będzie ta frajda, mimo malkontentów na innych stronach, gdzie wrzucałem? Nic nie obiecuje, jednakże ten post jest po to, abyście zobaczyli, że żyje i nie porzuciłem bloga. :) Dzięki za to, że jesteście i oby mój przyjaciel z góry ( i to tej niebieskiej) otworzył mi głowę i nakładł motywacji oraz weny (bądź zmusił ją do roboty).        Pozdrawiam krajew34   

Czarna Błyskawica - Rozdział 20

Obraz
     Powieki ciężkie niczym jej wina, obciążone dodatkowo wstydem oraz rozczarowaniem, nie chciała ich otwierać. Wiedziała, że znane twarze zostały zakopane, a ona nie podołała zadaniu. Pozwoliła, aby wszystkich ich zabił i to jej pistoletem. Smutek zastąpił gniew na siebie samą oraz wszystko inne. Gdzie było wsparcie? Dlaczego tak niebezpiecznego zbiega nie goniły o wiele większe siły i znacznie lepiej uzbrojone? Gdzie maszyny kroczące, gdzie flary, granaty? Tysiące pytań jawiło się w głowie, przyprawiając o silną migrenę. — Obwiniasz siebie, jego, a może wszystkich? —Nieznany głos sprawił, że natychmiast wróciła do świata żywych. Obok szpitalnego łóżka siedział szczupły, ale dobrze zbudowany mężczyzna  o włosach jasnych, dość rzadko spotykanych na terenie Imperium, mógł mieć trzydzieści, albo trzydzieści parę lat, odziany w czarny mundur znienawidzony przez wielu, ale również budzący strach u ludzi bez silnego wsparcia u wysoko urodzonych. Mieli różne nazwy, jedne cenzuralne, drugie

Czarna Błyskawica - Rozdział 19

Obraz
     Uciekał przez zarośla, raniąc sobie twarz i ręce, gałęzie boleśnie uderzały w różne części ciała. Szczękanie psów i krzyki strażników dodawały sił, aby przeć do przodu. Wystający korzeń szybko przerwał bieg, a dość głęboki parów, czy raczej dziura w ziemi uświadomiła go o potędze grawitacji i twardości podłoża.      Z zawrotami głowy spoglądał na zielone korony, próbując dojść do siebie. Piskliwy dźwięk zniekształcał nadchodzącą pogoń, ale wiedział, że nie miał zbyt wiele czasu. Ból w nodze, uzmysłowił mu również nikłą szansę zwycięstwa, a wystająca kość skutecznie ją zniszczyła. Jak głupi ranny jeleń, czekający na sforę.  Wzrok powędrował na ręce. Rany po poparzeniu zagoiły się po drodze, znikając całkowicie, kiedy i jak? Wpływ tej cholernej substancji? Czy jego ciało wciąż można nazwać ludzkim?      Szybko zamienił wątpliwości na głupi, ale mimo to jakiś pomysł. Zamknął oczy, spróbował poczuć obcą energię, płynącą w nim. Pierwszy raz nieudany, drugi też, słuch wreszcie powrócił

Czarna Błyskawica - Rozdział 18

Obraz
     Obudził się na zimnym korytarzu z dźwiękiem szelestu dookoła. Otworzył oczy i ujrzał ludzi, odzianych w różne stroje, począwszy od kitli, a skończywszy na mundurach wojskowych. Każdy zmierzał w swym kierunku, omijając Samuela, nie zaszczyciwszy nawet pojedynczym rzutem oka. Cisza owinięta w drobne szmery tkanin. Żadnych rozmów, żadnych szeptów.      Powoli uniósł głowę, nie wiedząc, czy kula nie przeszyje ją w ciągu kilku sekund. Odczekał moment, nic, ani uderzenia, ani pocisku. Dłonią posprawdzał, czy wszystko miał na miejscu, nic nie usunięte, nic nie dodane, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy dotarł do miejsca, gdzie wbił poprzednio igłę, syknął przeciągle, zauważając niknącą czarną ranę. Czyżby wstąpił na drogę, skąd nie było powrotu?      Wzrok przeniósł na spieszących się ludzi, którzy niczym na skrzyżowaniu czterech ulic, podążali w wybranym kierunku. Jedna z kobiet miała odkrytą szyję, wystarczył jeden ruch, by poderżnąć gardło. Strażnika mundur z łatwością mógłby prze

Czarna Błyskawica - Rozdział 17

Obraz
     W porównaniu do innych środków transportu pociąg działał na nią odprężająco. Stukot kół i powolny, zmieniający się krajobraz koił duszę i jakby zabierał wszelkie zmartwienia. Niestety to, co zawsze stanowiło regułę, dzisiaj odbiegało od normy.      Skórzane siedzenia drażniły niewygodą, brudne, zakurzone szyby irytowały, a samotność przyprawiała o smutek. Spojrzała na nogę, poruszającą się w zniecierpliwieniu. Miała być łowcą, prowadzić akcje swojego oddziału, ścigając jakiegoś człowieka. W głowie zaczęły powstawać różne pytania, czy powiedzieli jej prawdę, czy ten ktoś naprawdę był niebezpieczny? Kogo dziś straci, czy dowództwo... Nie, nie, potrząsnęła głową, próbując wyrzucić zbędne myśli. Dłonią sprawdziła, czy pistolet nadal siedzi w kaburze, ten marny, zimny kawał żelastwa dawał jej poczucie spokoju.      Wzrok powędrował w kierunku pustej przestrzeni przed nią, kolejny problem, jaki zauważała w armii. Dlaczego nie mogła siedzieć w przedziale wspólnym wraz z innymi żołnierzam

Cienka Linia - Rozdział 10

Obraz
     Ludzie mijający nas raczej nie wyrażali sympatii na nasz widok. Tak jak wcześniej śnieg, tak wszechobecny piach, wchodzący tam, gdzie być go nie powinno, irytował, czy raczej doprowadzał do szewskiej pasji, a żar z nieba nie zachęcał do niczego, w tym jakiegokolwiek ruchu.      Dookoła nas liczni handlarze w swych prymitywnych stoiskach próbowali reklamować swoje produkty, tworząc wraz z innymi dźwiękami nieznośną kakofonię dla niewprawionego ucha. Odczuwałem strach przed wielbłądami, widząc te dziwne bestie: dotychczas czytałem o nich w książkach, albo widziałem na ekranie telewizora. A ten smród... Mieszanina potu, niemytych ciał oraz woni zwierząt nie stanowiły aromatycznej woni. Jednak może i nic dla uszu, czy też nosa, lecz wzrok... Tak ten doznawał podniecenia na widok tylu nowych bodźców. Tkaniny, dywany, owoce, zwierzęta, budynki.      Wreszcie utkwiłem wzrok w meczecie. Złote kopuły, prosty kamienny budynek, otoczony dwiema parami wież. Zupełnie coś innego w porównaniu do

Czarna Błyskawica - Rozdział 16

Obraz
     Krzyczał, aż płuca paliły go niemiłosiernie, lecz na nic to było, ludzie dookoła wychodzili i przychodzili, niczym w supermarkecie. Twarze bez wyrazu, zatopione w plikach dokumentów oraz wykresach, czy innych danych. Ból ten jednak nie miał żadnego porównania z tym rozrywającym całe ciało. Czarne nici, a właściwie może bardziej liny pokrywały od stóp do głów, rezultat użycia nienaturalnej mocy.      W końcu siły wyczerpały się, a czerwień ledwo widoczna pośród gęstej czarnej sieci uległa bladości. Skórzane więzy nie pozwoliły na cokolwiek, choćby na ukrycie nagości oraz cierpienia w mrocznym kącie bez spojrzenia kogokolwiek.      Wtem do celi, czy raczej sali wkroczył jeden z tajnej policji, podobny do tego z obozu, jednak z wyższą rangą, patrząc na oznaczenia na ramionach. W porównaniu do oficerów innych służb ci preferowali nowsze pistolety, pozwalające na szybsze przeładowanie oraz lepsza celność, za nic mieli opinie o nie elegancji tej broni niegodnej prawdziwego dżentelmena,