Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Mur-Część III-Rozdział 9

Obraz
     Zanurzeni ponownie w głębinach, przemierzaliśmy ponownie morskie tonie, by dotrzeć do celu. Im byliśmy bliżej, tym mniej miałem pomysłów na pokonanie trudnej przeszkody. Przeanalizowałem setki możliwych scenariuszy, uwzględniając nasze możliwości bojowe, jednak wszystkie kończyły się śmiercią jednego z nas, a nawet wszystkich. — Shadow? — Zabrzmiał głos w mojej głowie, strasząc mnie przy tym niemiłosiernie. — Tak Frejo? — Zupełnie zapomniałem o telepatii. — Nie mów, że cię przestraszyłam. — W jej głosie wychwyciłem śmiech. — Czyżby ludzie nie używali tak prostej magii? — Wybacz, po prostu już dawno nie miałem z tym styczności. Połączyłaś też innych? — Jeszcze nie. Chciałam się najpierw spytać, czy masz jakieś pomysły. — Nie sądzisz, że inni również mogą coś do tej dyskusji wnieść? — powiedziałem, wymijając skałę. — Nie rozśmieszaj mnie. Chłopiec jest cieniem samego siebie, ludzka kobieta jest niegodna zaufania, mimo że duchy podpowiadają mi co innego, a Kira jak zwykle rzuciłaby

Mur-Część III-Rozdział 8

Obraz
     Dobry kawał czasu zajęło mi, wyjaśnienie wszystkiego dziewczynom. Nie mogły uwierzyć, że mieszkańcy zostali dotknięci takim cierpieniem, potęga klątwy również przerażała, nie każdy czar potrafił tak kreować rzeczywistość. Spojrzałem na chłopca, od czasu jego uratowania nie odezwał się ani słowem, skróciliśmy jego imię do Carl. Tak brzmiało łatwiej i prędzej do wymówienia. Wykonywał nasze polecenia i prośby, jednak przypominał magiczną lalkę, a nie żywego przedstawiciela niedźwiedziego plemienia. Czas leczy rany, taką przynajmniej miałem nadzieję.      Zdecydowaliśmy zaczekać do zmroku, nie sądziłem, by rekiny wspaniale widziały w ciemnościach. Było zimno i mokro, dlatego musieliśmy rozpalić ognisko. Wszelkie zasady walki zabraniały tego, wszak w ten sposób zaznaczaliśmy swoją pozycję i obecność, jednak liczyliśmy na „lenistwo” strażników. Dziewczyny zmęczone treningiem, urządzonym przez siebie z nudów, spały w najlepsze. Kawał lasu oddalony o kilka kilometrów, w wyniku tej potyc

Mur-Część III-Rozdział 7

Obraz
     Przy pokonywaniu kolejnych kilometrów, moje plecy były palone wzrokiem pełnym nienawiści. Kordelia wciąż nie potrafiła dostosować się do nowych realiów. Na początku próbowała uciekać, co skończyło się aktywowaniem pieczęci i wielkim bólem. Później zmieniła cel i używając wszelkich metod oraz sposobów, chciała mnie zabić. Pakt pan-niewolnik jest nieubłagany i wciąż raził ją prądem.      Pociągając łyka wody z manierki, spojrzałem na nią. Brudna, rozczochrana w nadpalonych ubraniach. W wyglądzie nie przypominała poważnej szlachcianki, tylko jej duma pozostawała niezmieniona. Zapewne ludzie uznaliby mnie za potwora, a przecież nic jej nie zrobiłem. Proponowałem nowe ubrania, przerwę na odświeżenie się, wszystko to z uporem maniaka odrzucała. Usłyszałem szelest metalu i kolejne bzyczenie, następna próba nieudana. — Wszystko w porządku? — spytałem, wyciągając dłoń. — Weź te brudne łapy. — Odtrąciła ją i próbowała wstać, opierając się na mieczu. — Jak możesz przebywać w towarzystw

Mur-Część III-Rozdział 6

Obraz
     Jego dzień zaczął się jak zwykle. Obudził się w podwodnej wiosce, zjadł śniadanie. Był radosny, w końcu ojciec miał go zabrać do kamieniołomu. Wioska wciąż rosła, a brakowało surowców, w tym zaklętego kamienia. Zawsze powtarzał, że to zbyt niebezpieczne, nie miejsce dla małego dziecka. Dzisiaj się to zmieniło, właśnie ukończył osiem lat, wychowanie przechodziło z rąk matki na ojca. Pożegnał matkę i ruszył na dach, by w spokoju dopłynąć do brzegu. Osada Białych Niedźwiedzi nie leżała tak głęboko pod wodą, jak inne z tej okolicy, dlatego łatwo było dostać się na powierzchnie. Zaczerpnął świeżego powietrza i ruszył w kierunku ojca, czekającego na lądzie. Wskoczył do wody, delektując się chłodną wodą, nic nie wskazywał na tragedie, dopóki pocisk nie przebił gardła rodzicowi malca. Nawet tego nie zauważył, płynąć wciąż do niego.      Poziom wody zaczął stopniowo opadać, aż nie zostało nic z przezroczystej cieczy. Carlsson spoglądał zdziwiony, nie wiedząc, co się właściwie stało. Zawo

Maska-Rozdział 11

Obraz
     Urządzenie, które dostał od Lili, było najlepszego sortu. Nie tylko zakłócało sygnał, ale również podmieniało go na fałszywy, co pozwalało na wiele możliwości. Pierwszy krok do ucieczki został wykonany, niestety musiał jeszcze wymyślić, jak zgubić pościg i przygotować odpowiedni ekwipunek. Jego strażnicy wprawdzie wyglądali na mięczaków, mimo to mogli stanowić zagrożenie dla Damiana.      Musiał skupić się na ważniejszej rzeczy, na pieniądzach. Bez nich nic nie osiągnie, ale dzięki zakłócaczowi i ten problem zostanie rozwiązany. Parę dni temu poprosił o dostęp do komputera, zgodzili się, był tylko jeden haczyk. Obserwowali każdy jego krok w sieci z pomocą wbudowanego urządzenia. Usunięcie go nie wchodziło w grę, natychmiast miałoby to pewne konsekwencje. Prezent od rudowłosej wariatki i to ominie.      Wszedł w przeglądarkę i zalogował się do centrali zabójstw. Aplikacja z ciemnej strony internetu, nadzorowaną przez najlepszych hakerów, policja nawet nie próbuje złamać zabezpiec

Mur-Część III-Rozdział 5

Obraz
     Przez następne dni odpoczywaliśmy w domu Loreen. Pogoda sprzyjała powolnemu wracaniu do zdrowia Frei. Siedziała na drewnianym krześle, przyglądając się naszemu treningowi. — Chwyć obiema dłońmi, broń jest wtedy bardziej stabilna. — Używając wystruganych z nudów drewnianych mieczy, próbowałem nauczyć Kirę szermierki. — Marnujemy czas, wszystko, co potrzeba to łuk, magia i pazury. Na co mi nauka ludzkiej walki? Bezsens. — Jak można było się domyślić, nie była cierpliwym i chłonącym wiedzę uczniem. — Używanie własnego ciała jako broń, to bardzo duże ryzyko. Miecz zawsze można wykuć nowy, z ręką już tak nie zrobisz. — Wręczyłem jej upuszczony oręż. Odebrała go i z głośnym krzykiem ruszyła na mnie. — Największy błąd, jaki mogłaś zrobić. — Uniknąłem jej ataku i podłożyłem nogę. Po jej upadku przybliżyłem się i udałem, że wbijam ostrze w odsłonięte plecy. — Już nie żyjesz. — Cholera. Gdybym tylko nie użyła tej tandety, to ty byś przegrał. — Wściekła wstała, otrzepując ubranie z pyłu. —

Wichry Wojny

Obraz
Sven Raven, mieszaniec pół krwi Cesarski, pół krwi mieszkaniec północy. Czy w ksenofobicznej armii uda mu się przetrwać? Wspaniałe hasła na plakatach werbunkowych mają podwójne krwawe dno... Rozdział 1

Wichry Wojny-Rozdział 1

     Ciężarówka podskakiwała po nierównej drodze, to cud, że nasze głowy były nadal całe. Siedząc przy wyjściu, wpatrywałem się w liczne, wiszące plakaty, które po chwili znikały z mego wzroku. Strzeż się Imperialnych! Ściany mają uszy! To tylko niektóre z nich, a i tak znałem je na pamięć, stanowiły niemal codzienność, gdy przemierzałem miasto. Sam nie wiedziałem, skąd biorą na to surowce, skoro trwa wojna i prawie wszystko jest na wagę złota. Zatrzymaliśmy się z piskiem opon przy budynku z ogromną, metalową bramą. — Wychodzić i ustawić się w szeregu. — krzyknął oficer w błękitnym mundurze. Skrzypnęła zasuwa i zeskoczyłem na kamienną powierzchnię, rozejrzałem się po swoich towarzyszach podróży. W ciemnościach pojazdu nie miałem na to okazji i jako ostatni wsiadłem w punkcie werbunkowym. Do ostatniej chwili wahałem się, czy opuszczając matkę, dobrze robię. Miała już swoje lata, czy poradzi sobie beze mnie? Niestety ojczyzna musi być ponad osobiste sprawy. W ostatniej chwili zapakowałem

Mur-Część III-Rozdział 4

Obraz
   Z niepokojem wpatrywaliśmy się w elfkę, badającą naszą towarzyszkę. Jej ręce z gracją przesuwały się po nieprzytomnym ciele, jakby stanowiły oczy uzdrowicielki. — Jej dusza tańczy na rozdrożach śmierci i życia — powiedziała Loreen. Przedstawiła się, gdy wnosiliśmy ranną do domu. — Jednak was smutek jest zbyt wczesny. Nadal można ją uratować, to silny organizm. Lwico, ruszaj w głąb lasu i znajdź ziele o charakterystycznym zapachu, nie sposób go pomylić, żadna z roślin nie roztacza takiego aromatu. Zleciłabym tę pracę waszemu towarzyszowi, ale jego ludzki nos jest bezużyteczny. — Ile tego mam przynieść? — spytała Kira. — Jak najwięcej do zachodu słońca, weź moją torbę. Wisi za drzwiami. — Wskazała w odpowiednim kierunku. Lwica skinęła głową i już jej nie było. — Wasza podróż prowadzi do świtu zniszczenia w deszczu ognia i metalu. — Nawet bez niej i tak w końcu do tego dojdzie. Jeśli nie uzbroję swoich ludzi, czeka nas masakra. — Kolejne koło zębate dodane do maszyny zagłady, t

Mur-Część III-Rozdział 3

Obraz
     Stan Frei nie poprawiał się, a mi brakowało już pomysłów. Sam nie wiem, ile siedzieliśmy już w tej kopalni, oddzieleni od słońca, dzień zlewał się z nocą, dezorientując nasze organizmy. — Z waszą towarzyszką nie jest najlepiej. — Wypuścił z ust obłok dymu. — Tu potrzeba szerszej wiedzy niż krasnoludzkie receptury. Wprawdzie nie jest już na granicy śmierci, ale ciągle balansuje. Jest mieszkanką powierzchni, potrzeba jej świeżego powietrza i ciepłego światła oraz odpowiedniej opieki. Niestety trafiliście na górnika, nie medyka. Z drugiej strony lepsze to niż spotkanie z przygłupimi goblinami. Musicie ruszać dalej. — Chyba żartujesz. — Wtrąciła się Kira. — W tym stanie nie przeżyje podróży. — Ha! Zapominasz, że wy bestioludzie macie mocne organizmy. Jestem może oschłym durniem, ale mam serce, może włochate i pełne dziur, ale jest. Wyprowadzę was najkrótszą drogą. — I co dalej? Nie mam pojęcia, gdzie na tych terenach znajduje się medyk. — Pesymizm, jak bicz, smagał moje myśli. — Kie

Mur-Część III-Rozdział 2

Obraz
     Im dalej szliśmy, tym okolica stawała się bardziej wilgotna. Z gęstego lasu, pełnego słońca i wszelakich drzew dotarliśmy do bagien. Powietrze było duszne i ciężkie, z trudem brnęliśmy w dalszą drogę, nie ułatwiały tego liczne owady i niestabilny grunt. — Freja, kiedy na wielkiego Manitu dotrzemy wreszcie na miejsce? Wszystko tutaj wygląda jak siedlisko złych duchów. Nawet owady są... — Z głośnym trzaskiem zabiła komara siedzącego na jej ramieniu. — Przeciwko nam. — Wielkie moczary ciągną się bardzo długo aż Lasu Tropikalnego. — odpowiedziała srebrnowłosa, wpatrując się w mapę. — Możemy je ominąć, używając systemu jaskiń. — Żartujesz prawda? — jęknęła Kira. — Nie cierpię goblinów i trolli. Jedni gorsi od drugich. — Albo brzęczące komary i rany na ciele, albo konfrontacja z małymi rabusiami i przygłupimi jaskiniowcami. Nie ma innego wyboru. A ty co myślisz Shadow? — Zwróciła się do mnie. — Podziemia stanowią znaczne niebezpieczeństwo, jednakże znamy wroga, który je zamieszkuję. Z

Wewnętrzny Świat

     Znów tu jestem, wychodzę z płynącego nurtu. W dłoni trzymam pustą jedną kartkę, a w drugiej pióro, ponownie stałem się obserwatorem. Ruszam w kierunku wioski, ciepłe słońce grzeje w plecy, ludzie się śmieją, w pięknej harmonii żyją codzienności. Wiem, że to nieprawda, czekam na prawdę.      Ruszam dalej, mijają mnie kolejni mieszkańcy, kiwają tylko głową na powitanie, nie jestem uczestnikiem, ja tylko zapisuję, nie mam prawa interweniować. Moja dusza przykleja się do jednego z chłopców, jego wybrałem na moje kończyny, dzięki temu skupię się wyłącznie na pisaniu. Wchodzi do jednej z pięknej chat, wszystko lśni, dom emanuje bogactwem. Zrzuca ciężką torbę z pleców i kieruje się do kuchni. Tam już krząta się kobieta z maską smutku na twarzy, na kolorowych ubraniach widnieją trzy słowa: słabość, uległość, upokorzenie. — Jak planujesz dzisiejszy dzień, synku? — spytała, otwierając gorący piekarnik. — Idę do szkoły, nauczyciel potrafi wspaniale opowiadać — odpowiedział, zanurzając łyż