Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

"Loki"-Rozdział osiemnasty

Narada trwała drugi dzień, przybyły delegacje z większości królestw, Odyn proponował połączony atak na Wanaheim, za to Elfrid chciał znaleźć sposób na wyleczenie Lokiego. Przyjęto pomysł Wszechojca, każdy prócz elfów i jego przyjaciół uznało zbuntowanego Asgardczyka za wroga. Layla ze smutkiem słuchała rezultatów dyskusji od swojego ojca, odezwała się po chwili: – Czyli co, Odyn ma gdzieś swojego syna? – Skarbie to nie tak. – A niby jak? – Do drzwi jej pokoju ktoś zastukał. – Wejść. – Witaj księżniczko – Do środka weszli Thor wraz z Freją. – Witam, co was do mnie sprowadza. – Nasz kochany ojciec. Po twojej minie widzę, że już zaczęłaś wieszać na nim psy. Publicznie masz rację, ale prywatnie Odyn nakazał nam znalezienie sposobu na uratowanie Lokiego – odezwała się bogini. – Oprócz dobrych chęci, macie coś jeszcze? – Wiemy, jak walczyć z lodowymi olbrzymami, lecz o nich samych nic nie wiemy – odparł Thor. – Czyli musimy spytać u samego źródła. – Zamyśliła się Layla. – Córko, mroźna krain

Bractwo-Rozdział 3

     Rycerze spędzili tydzień u Rudolfa, szkoląc się z nową bronią, wychodziło topornie, ale podstawy mieli obeznane. Spożywając posiłek po trudnym treningu, Dawid rzekł do swojego towarzysza: – Czy w tych twoich zwojach, nie było technik? – Poczekaj, sprawdzę – Wstał od ogniska i poszedł po swoją torbę, chwile pogmerał i wyciągnął jeden rulon, rozwinął i zaczął czytać: – Najłatwiej użyć ostrza będąc w tłumie, wbite w odpowiednie miejsce pozwala na zlikwidowanie celu i szybką ucieczkę. Należy unikać noszenia karwaszy bez rękawów, ponieważ ofiara może je łatwo zauważyć i podnieść alarm, dla zakonu działania publiczne są ujmą na honorze i sprowadzają szybką śmierć. – Logiczne, chłopcze masz tu jakieś patyki i słomę? – spytał Dawid. – Kukły mam już zrobione, służą mi własnych wynalazków – młody Niemiec ruszył do stodoły i wracając, przyniósł cele treningowe. Jeden z wojowników wbił je głęboko w ziemie, a drugi podszedł przyjrzeć się: – Według mnie idealnym ciosem dla takiej małej klingi,

Mroczny Cień-Rozdział 12

Dragon umył się w swoim mieszkaniu i zdecydował się na pewien projekt, w związku z istotami uratowanymi w rezydencji. Goląc się, głośno powiedział: – Wolf, Irmina do mnie! – Pojawili się obydwoje w wersji ludzkiej. – Widzę, że żona cię w końcu czegoś nauczyła. – W końcu to przydatna umiejętność, jednak wezwałeś nas, o co chodzi? – Irma, ciągle boisz się, że ktoś przyzwie cię, jako chowańca i nie będziesz mogła widzieć się z mężem. – To prawda. – Więc co ty na to, byś została moim drugim chowańcem? – Ale do tego potrzeba wielkiej mocy, Dragon nie jesteś w stanie... – Nim dokończyła, użył zaklęcia kontraktu, a ona dostała powiadomienie, czy akceptuję. Z szoku zgodziła się, a wielka moc wypełniła ją. – Dlaczego nie zostałeś kimś ważnym z taką potęgą? – spytała. – Nie mam ambicji, lubię takie życie, jakie prowadzę teraz, dach na głową, wystarczające fundusze i mieć co zjeść i wypić. To wszystko, co mi potrzeba. Przejdźmy jednak do rzeczy, ilu uratowanych? – Czterdziestu pięciu, trzydzieści

Bractwo-Rozdział 2

– Ryszardzie jesteś pewien, że to dobra droga? – spytał, jadąc konno. – Jeśli mój niemiecki dopisuję to tak – odpowiedział, drapiąc się po brodzie. – Według mnie wszystko w tym języku brzmi jak rozkaz do ataku. – Przesadzasz Dawidzie. – Zobacz, czyż tam czwórka uzbrojonych ludzie, nie dręczy tego chłopaka? – Jego ręka wskazywała na uzbrojonych rycerzy i wieśniaka. Podjechali do owej grupki, pytając: – Witam waćpanów, a dlaczegoż to tacy wielmożni rycerze, takiego chłystka nękają? – po niemiecku odezwał się Ryszard. – Odejdźcie panowie, nie wasza sprawa, kmiotek obiecał wspaniałą kuszę, a nasz pan chory przez nią teraz leży. Oćwiczymy go i puścimy wolno. – Mówiłem waćpannom, że spust jest delikatny, lecz nikt mnie nie słuchał. – Ja ci dam delikatny – Wreszcie uchwycili gagatka, zadarli mu ubranie, by karę wymierzyć. Dawid z Ryszardem naradzali się srodze, aż w końcu, ten znający tutejszy język powiedział: – Ile złota muszę wyłożyć, byście panowie rycerze rad byli? – Chcesz panie za tego

"Loki"-Rozdział siedemnasty

Ciężkie stukanie o kamienną podłogę świadczyło o zbliżającej się dużej grupy strażników. Layla odezwała się do Freji, jako tej trzeźwo myślącej: – Co teraz? – Frejr, jest jakieś inne wyjście? – No... Nie bardzo. – Serio, bracie? – Wan wzruszył tylko ramionami. – Siostro, przecież to pacyfista, jego pojęcie o wojnie, jest takie jak moje o pisaniu wierszy, znikome. Czas na walkę! – krzyknął Thor, ściskając mocniej Mjolnira. – Broń z ostrzem na niewiele się tu zda – odrzekł Frejr, wyjmując buławę bojową. Layla z boginią stanęły z tyłu, by bronić ich pleców, oręż, który posiadały, nie był skuteczny w walce z przemienionymi. Kroki przybrały na sile, a z ciemności kanału wyłonili się żołnierze uzbrojeni we włócznie i okrągłe tarcze. Gromowładny pamiętając o poprzedniej lekcji, zamiast rzucić się na nich, użył rzuconego młota, pozbawiając niektórych przeciwników przytomności, jego towarzysz również siał spustoszenie ze swoją buławą. Freja krzyknęła do przyjaciół: – Musimy stąd uciekać, ich je

Mroczny Cień-Rozdział 11

     Przywdział swój ciemny kombinezon z hełmem, poczuł jakby uczucie nostalgii, już dawno nie wykonywał zlecenia dla kogoś. Z dachu okolicznego budynku spojrzał na posiadłość, gdzie świeciły się wszystkie światła. Głośno wzdychnął, musi się udać do tego siedliska rozpusty, z burzy myśli wyrwał go głos chowańca: – Nie przemyślałeś jednej rzeczy. – Niby jakiej? – Co zrobisz z osobami postronnymi? I nie mam na myśli służby, bo w czasie takiego dnia, prócz ochroniarzy i gości nikogo tam nie ma. – Ofiary? Hm... Stwórz nowy wymiar, będę wysyłać ich tam, ty ze swoją żonką zajmiecie się nimi. – To będzie trudne, bo mój skarb ogląda właśnie jakiś swój nudny serial... – Wolf? – No dobra, wszystko będzie gotowe, działaj – Poczuł, jak jego towarzysz opuścił sferę duszy. Czas na zadanie skupił energie w nogach i przeskoczył znaczną odległość na dach posiadłości, zabił strażników kilkoma cichymi ciosami i na ich miejsce postawił klony, teraz czas na drugą część planu. Rozciął palec i krwią namalowa

Mroczny Cień-Rozdział 10

     Kasandra zebrała sprawozdania od swojej rady i wyszła z sali, decydując się na parodniowy powrót do domu, przy portalu spotkała zamyśloną siostrę, jej chowańca, który na plecach niósł jakąś dziewczynę. Zagadnęła: – Sisti, co się dzieje, dlaczego wyglądasz, jakby cię stratowało stado demonicznych pająków? – A wiesz, że się tak czuję? Zresztą musimy porozmawiać, masz w pałacu jakiś czysty pokój? – Raczej nie chodzi ci o ład, pójdziemy do mojego pokoju – Nie miała śmiałości spytać, co niesie Leonidas na plecach. Obie siostry przemierzyły korytarze, wymieniając powitania z każdą mijaną osobą, w końcu otworzyły drzwi pokoju Kassi i zamknęły je na klucz. – No dobra Sisti, o co chodzi z tą uczennicą? – Jest ofiarą Złotego Oka, którą mój znajomy uratował, zanim coś poważnego jej zrobili. – Ciągle ta organizacja... – Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz szukać informacji o nich – Popatrzyła śmiertelnie poważnie na Kasandrę. – Nie jestem już małą dziewczynką, powiedz mi, co cię tak zaskoczyło?

"Loki"-Rozdział szesnasty

– Niby o czym tu rozmawiać? Loki przykrył śniegiem waszą krainę i tyle – rzekł zniecierpliwiony Thor. – Prawda nigdy nie jest taka oczywista, jak się może wydawać. Nie przedłużając, po przegranej wojnie z twoim rodem Thorze Gromowładny, większość Wanów opuściła swoją krainę. Mimo to nadal rozwijała się bez ich udziału, niestety do czasu. Kilkaset lat później przybyli tutaj Mroczne Elfy, wypierani z innych światów za swoje okrucieństwo i zarazę czarnego kamienia. Momentalnie zawładnęli Wanaheimem, Z poprzednimi władcami ta kraina była pacyfistycznie nastawiona, a co dopiero bez nich, nie znano tu smaku miecza, głodu wojny czy szaleństwa zniszczenia, dlatego to zadanie było dziecinnie proste. Już na początku wyrznęli połowę populacji męskiej, a kobiet zrobili sobie niewolnice, które niby prowadziły normalne życie, ale były na każde zawołanie okupanta. Mój lud stracił chęci do życia, musieli dwa razy więcej harować, pola użyźniali toksyczną masą, by dawały większe plony, a mroczni robili

Grzechy ojca-(Trening Wyobraźni)

Zestaw: nieletni gangster Jeden za wszystkich Cały tekst napisany w parze z użytkownikiem Margerita Pierwsza cześć Margerita: http://www.opowi.pl/tw-30-stalowy-paul-czesc-1-a46252/ Druga cześć Krajew34: https://slowawpamieci.blogspot.com/2018/10/grzechy-ojca-tw.html Vincent czuł się coraz słabiej, a jego rana na ramieniu nie wyglądała dobrze. Dennis zastukał do mieszkania Laury, dziewczyny ich szefa. Uchyliły się, a w nich stanęła rozespana ognistowłosa kobieta, to co zobaczyła, natychmiastowo ją obudziło. Wpuściła ich do środka, rzekła: – W co do diabła, wpakowaliście się tym razem? – Ależ Lauro to był tylko wypadek przy pracy – jęknął ranny. – Pracy? Ja pracuje i muszę wstać o szóstej, a jest trzecia w nocy, ty całe dnie się szlajasz, udając gangstera, a tak naprawdę nadal nie jesteś pełnoletni. Pokaż to ramię, nie jest dobrze. Wydaje mi się, że kula utknęła w ciele. Dzwonie po twojego ojca. – Nie rób tego – Cała trójka się przestraszyła – Vincent, do cholery jasnej, tu

Mroczny Cień-Rozdział 9

– Więc to jest ten problem? Ale wiesz, nie obchodzi mnie, z kim sypiasz. – Sisti daj spokój, przecież ona ma piętnaście lat – odpowiedział lekko zirytowany Dragon. – Jakby miał poniżej czternaście to byłabym zszokowana. Dobra, opowiadaj, coś zmalował – Sisti usiadła na krześle w zakątku kuchennym. – Ta dziewczyna, jak ona miała... Mówiłaś, że Sara Fisher? – spytał, sięgając po piwo do lodówki. – Zgadza się, to siostra jednej z moich podopiecznych. – Krótko mówiąc szalała w postaci zwierzęcia, rzadko można spotkać kogoś o takiej ilości energii, by ta przybrała postać, istoty żywej. Uratowałem ją i zostawiłem pod opieką tego mrocznego gogusia. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się dwójka ludzi, podających się za tajniaków, pokazali swoje papiery i zabrali dziewczynę. Jednak wyczułem od nich znajomą śmierdzącą aurę, zmusiło mnie to, do śledzenia ich. Podczas przemieszczania się po dachach, trochę ich po skanowałem, odkryłem, że nie są ludźmi, a na dodatek na piersi promieniował symbol złote

"Loki"-Rozdział piętnasty

     Cała trójka ruszyła w kierunku zabudowań, brnąc po kolana w śniegu. Freja nie mogła nadziwić się, co stało się z tą krainą: – Gdzie podziały się tę piękne pola dojrzałych zbóż? Gdzie drzewa uginające się pod ciężarem owoców? Wanaheim to kraina płodności i obfitości. Jaka zmora nawiedziła to miejsce? – Jedyne co teraz mnie obchodzi to ogrzać się – Thor wyważył drzwi w pierwszym budynku, jakim spotkał. Całe wnętrze było zaciemnione, zobaczyli obrysy łóżka, mebli i dopiero rozpalenie w kominku umożliwiło rozejrzenie się po pomieszczeniu. Czego tu nie było, bicze, łańcuchy, kneble. Layla z obrzydzeniem oglądała całe to pomieszczenie: – Co to, izba tortur? – Freja roześmiała się i zamyśleniem wzięła do ręki pejcz. Z rozmarzenie odezwała się: – Izba tortur? Nie, moja elfko, raczej bolesnych przyjemności, to były czasy... – Nie rozumiem. – Moja siostra wygląda na niewinną, ale taka nie jest, wierz mi. Nie na darmo zwą ją boginią miłości, patronuję innym parom, lecz sama też lubi s

Mroczny Cień-Rozdział 8

     Po otwarciu drzwi zobaczyli schludne mieszkanie, po lewej znajdowała się łazienka wyposażona w prysznic, toaletę, umywalkę z dużym prostokątnym lustrem, wszystko wyłożone błękitnymi kafelkami. Naprzeciw tego pomieszczenia był kąt kuchenny, szafki, blaty, zlew, płyta do podgrzania posiłku i mała lodówka zakamuflowana pośród tego. Wychodząc stąd, można było usiąść na obszernej czarnej kanapie, przy której stał stolik i pooglądać magiczną telewizję. Co do spania, miejsce do tego, znajdowało się za łazienką, niewidoczne od wejścia. Sisti zamknęła pokój i wchodząc, spytała: – I jak warunki pasują? – Powiedzmy, że nie jest to sześć gwiazdek w hotelu Czarny Szwarc, ale może być. – Co do twoich zadań... – Poczekaj, zaraz załatwię sprawę uszkodzeń w budynku, by mieć jeden problem z głowy i skupić się na innych sprawach – Wyciągnął nóż z torby na ramieniu, rozciął sobie palec i krwią namalował okrąg, klasnął w dłonie i przesłał energie. Zamiast czerwonego kształtu na podłodze, pojawił się m

"Loki"-Rozdział czternasty

     Przygotowania do uroczyści osiemnastych urodzin księżniczki Alfheimu trwały pełną parą, goście zaproszeni, las udekorowany wspaniałościami natury, od przepięknych kwiatów z polan po świeże pachnące gałązki krzewów. Jubilatka siedziała na krześle i szykowała się do ceremonii, gdzie zostanie nadane jej elfickie starożytne imię. Ktoś zapukał i po chwili wszedł: – I jak córeczko gotowa? – Jeszcze chwile ojcze. – Skąd ten smutny uśmiech na twarzy? Dzisiaj jest twój wielki dzień, przybędą delegacje z Asgardu, Midgardu, Muspelheim, Svartalfheim. Czyżby chodziło o tego młodego Asgardczyka? – Wczoraj dostałam dyplom ukończenia Akademii z rangą „S”, ostatnia czwarta klasa była niepotrzebna dla takiego poziomu mocy i umiejętności. Ale przez ten cały czas nie znalazłam żadnego jego śladu... Nie wiem, co robi i gdzie żyje. – Pozwolę ci, poszukać go później. Dzisiaj jednak jest dla gości i swoich prezentów, a to dar ode mnie i twojej mamy – Zza pleców wyciągnął piękny srebrny łuk z wyrytymi róż

"Mroczny Cień-Rozdział 7

     Cesarska Akademia mieści ponad siedem tysięcy uczniów i zajmuje ogromny teren. Na całe szczęście dla stolicy grupa największych magów umiejscowiła ją w innym wymiarze, zostawiając tylko bramę w najwyższej części głównego miasta Czarnych Chmur. Ktoś by zapytał, dlaczego tam? Jest to placówka o najwyższym prestiżu dla wszystkich obywateli Falsus, którzy przeszli trudny egzamin praktyczny i teoretyczny, dlatego najbezpieczniej wejście od świata zewnętrznego było utworzyć właśnie w tym miejscu.      Dragon nie chcąc przechodzić przez prawie trzy posterunki, poruszał się po dachach, teleportacja nie wchodziła w grę ze względu na czułe detektory many w obszarze pałacu. Dotarł do najłatwiejszej części drogi, teraz wystarczyło prześlizgnąć się przez strażników. Udało się mu z łatwością dzięki przeszkoleniu, tylko raz prawie go zauważyli przy pałacu.      Odetchnął z ulgą, będąc przy bramie, na pozór wyglądała niepozornie, zwykłe drewniane drzwi, jakich pełno w zamku, szarpnął za klamkę i

"Loki"-Rozdział trzynasty

     Asgardczyk obudził się z wielkim bólem głowy, rozejrzał się obolały po otoczeniu. Wszędzie pozna te złota ściany i dźwięki dzwoniących mieczy za oknem, był w swojej własnej ojczyźnie. Przywołał swoje berło, choć skupienie przyszło mu z trudem, i za pomocą magii przebrał się w swoje ubrania. Gotując się do wyjścia, kątem oka dostrzegł znajomą postać na łóżku, podszedł do niej i półgłosem rzekł: – Zlikwidowanie cię, to jedyna słuszne rozwiązanie – Wyjął sztylet z pochwy i uniósł go do ciosu. Zamachnął się w kierunku dziewczyny i trafił w ścianę, wyciągnął oręż i dodał: – Jednak nie mogę się na to zdobyć, mam wewnętrzny opór przed zabiciem kogoś, pierwszy raz od tysiącleci. To pokazuję, jak niebezpieczeństwem dla mnie jesteś. – Oddalił się od niej, z trudnością odciągając wzrok od pięknej śpiącej twarzy. Przekroczył ogromne wrota, mijając opartą o ścianę siostrę. Z wyglądu można było stwierdzić, że jest boginią miłości, szczupła, wysportowana sylwetka, dobrze wyposażona przez naturę,

"Loki"-Rozdział dwunasty

     Hel wraz z Jormurgandem szukali Thora, który powinien być gdzieś w pobliżu. Najstarsza córka Odyna, nie uważała Lokiego za zagrożenie, w końcu byli tak bardzo podobni. Nie przewidziała jednak, że braciszek może się zdenerwować. Pojawił się przed nimi, stojąc w powietrzu. Zapytała go: – Czyżbyś chciał do nas dołączyć? – Siostro masz pięć minut na zapieczętowanie tego gada – powiedział przez zaciśnięte zęby. – A jak nie, to co? Popłaczesz się? – rzekła ironicznym głosem. – Dałem ci szanse – Jego oczy zalśniły błękitnym blaskiem, a nad nim zebrały się ciemne chmury. – Takie sztuczki to zostaw sobie dla naszego tatuśka – Loki miał dość, wyciągnął berło przed siebie, a z chmur wypadły dwa lodowe smoki, które wbiły się zębami w cielsko węża. Gad się przewrócił, a twory Asgardczyka przydusiły go do ziemi. Hel szybko otrząsnęła się z szoku, po spadnięciu z monstrum wstała z ziemi. Otrzepała się z kurzu i rzekła do nadlatującego brata: – Ktoś tu się zirytował. – Znów wyciągnął kostur i ude