Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Barwy Munduru – Rozdział 5

Obraz
Niemiecki obóz jeniecki Oflag IV C – położony w niewielkiej miejscowości Colditz oddalonej około 40 km od stolicy Saksonii – Drezna. Październik 1939 roku. Kiedy komendant pułkownik Hermann von Knotte wjeżdżał na teren obozu, od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Tuż przy wejściu do budynku, w którym mieściło się kierownictwo obozu, parkował mercedes, a obok stało kilku oficerów. To nie wróżyło niczego dobrego. “Jasna cholera, znowu jakaś kontrola”, pomyślał i wolno podjechał za mercedesa. Kiedy wysiadł, podszedł do niego starszy człowiek w mundurze pułkownika Wehrmachtu. — Pułkownik Hans Kepler Abwehra. Jak myślę komendant tego obozu? — Jego twarz nie wyrażała niczego. Widać było, że to stary as albo wywiadu, albo kontrwywiadu. Knotte od razu wiedział z kim ma do czynienia. To byli bardzo niebezpieczni ludzie i dlatego postanowił mieć się na baczności. Z wywiadem nigdy nic nie wiadomo. — Tak. Pułkownik Hermann von Knotte. Zapraszam do środka! Ruszył powoli na schody pr

Zmierzch Ostrza-Rozdział 18

Obraz
     Droga powiodła ich przez gęsty las i parę wsi. Pierwszy raz bracia Wright pokonali tę trasę pieszo, zawsze był wóz, czy też wehikuł, w końcu szlachcice nie mogli podróżować, jak plebs. Życie potrafi zmieniać utarte ścieżki i zupełnie w inną stronę zaskakiwać. Można, by rzec wiele o krajobrazach widzianych przez tę parę podróżnych, o pustych już polach, przygotowanych do nadchodzącej jesieni i mroźnej zimy, o wspaniałych lasach, kwitnących życiem, lecz wszystko to już opowiedzieli poeci oraz zwykłe gaduły, głupotą byłoby powtarzanie wciąż tych samych słów, nic ciekawego też się nie stało po drodze, jeśli nie liczyć ciągłego narzekania Edmunda na temat stanu jego stóp. Wojak podsumowałby dwoma wyrazami: nudna przeprawa.       Weszli do miasta, gdy słońce powoli ustępowało księżycowi, a uczciwi obywatele kładli się powoli do łóżek, a ich miejsce zajmowali ci o niecnych zamiarach, czy też spragnieni miłości kochankowie, chcąc ukryć płomienne uczucia przed światem, albo przed mężem

Zmierzch Ostrza-Rozdział 17

Obraz
      Rehabilitacja trwała w ukryciu już któryś tydzień, sama Lady tak zadecydowała. Nie ma nic gorszego niż wieśniak z przydługim językiem, rozpowiadający wszystkim o cudzie panicza. Ludzie porzuciliby swoją pracę, gromadziliby się przy posiadłości, Edmund potrzebował teraz spokoju i cierpliwości, a nie rozgardiaszu i chaosu. — Posiadłeś umiejętności ojca, synu. — Wraz z Thomasem obserwowali postępy najmłodszego krewniaka, trenującego w asyście zaufanych lokajów. Z tyłu domu prócz zielarni, znajdował się ogrodzony wysokim płotem placyk, niedostępny dla wścibskich oczu, tu właśnie upadał i wstawał, powracający do zdrowia młodzieniec. — Nic takiego nie zrobiłem — odpowiedział mrukliwie. — To głównie zasługa demona. — Wielkie rzeczy zaczynają się od malutkich kroczków. James zawsze powtarzał, że w alchemii ważny jest każdy szczegół. Wszystko się udało, czyli nic nie zepsułeś, doceń to. — Lady jak zwykle nie próbowała być delikatna. — Niezły optymizm schowany w pesymizmie. Uwielbiasz żo

Barwy Munduru-Rozdział 4

Obraz
      Dzień zaczął się wspaniale. Rodzinne śniadanie przy stole, wygłupy z córką, romantyczny uścisk z żoną, przez okno świeciło słońce, ukradkiem podpatrujące utopijne życie familii Woźniaków. Śmiechy i wesołe krzyki niosło zazdrosne echo na całą okolicę, nieświadome wojenne rzeczywistości oraz ludzkich dramatów. Jednak musiałem opuścić tę sielankową atmosferę na rzecz pracy, w końcu to ja utrzymywałem rodzinę, a Zofia zajmowała się domem i córką.      Zamknąłem po cichu drzwi, nie chcąc, by Helenka zauważyła moje wyjście. Ciężko znosiła rozstania z ojcem, chociaż o dwudziestej wracałem już do domu. Serce pękało, gdy patrzyłem na twarzyczkę pełną łez, niestety ktoś musiał pracować, by było na chleb. Spokojnie sprawdziłem, czy wszystko zabrałem, stojąc tuż obok okna. Pistolet jest, pałka jest, kajdanki są, pora ruszyć do pracy.      Spacerkiem pokonałem ulicę, na której mieszkałem, krótkie rzucenie okiem na wieżę zegarową starego ratusza, tylko upewniło mnie, że mam masę czasu. Lud

Barwy Munduru (historyczne, obyczajowe)

Obraz
II wojna światowa, rok 1939, wojska niemieckie zdążyły pokonać Polskę, teraz okupują kraj. Młody policjant zostaje wciągnięty ponownie do służby, służąc agresorowi musi pełnić swe funkcję, czy będzie w stanie wybrać między ojczyzną, a pracą? Czy zdoła zachować godność? Będąc pod okiem surowym okiem  Kapitana SS Alfreda Spilkera? Wojna wywiadów i wewnętrzne spory Trzeciej Rzeszy Seria prowadzona wraz z użytkownikiem Ozar. Link do jego bloga, gdzie znajdziecie solidną dawkę historii i innych wydarzeń z przeszłości. Serdeczni zapraszam!  https://ozar25.blogspot.com/ Rozdziały: 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Zmierzch Ostrza-Rozdział 16

Obraz
     Stres i ciągła koncentracja wyczerpały Thomasa, ledwo co otwierał zmęczone oczy. Mimo to udało się, przynajmniej taką miał nadzieję. Stół już dawno przestał zalewać pomieszczenie różnobarwnym światłem, a ciało Edmunda pozostawało w spokojnym spoczynku, lecz niepokój pozostał. Jak zareagował organizm? Czy wszystko w porządku? Zaczął się obficie pocić, spoglądając na nieruchomego brata. „Daj, chociaż małą oznakę życia, młody, choćby marną”, szeptał w myślach, oczekując w nadziei. Wreszcie tamten otworzył niebieskie oczy, odwrócił głowę do Wrighta i rzekł: — Powiedz mi człowiecze, czemu tak doskonała istota, jak ja jest związana i niczym utuczony wieprz czeka na swój koniec? — W jego spojrzeniu czuć było niesamowity chłód, a włosy z blondu przeszły w piękną biel. Czyżby jakiś efekt uboczny? — Twa kara będzie sroga i okrutna. — Wysunął z dłoni długą, cienką kość i przeciął nią więzy.      Młody nieoficjalny alchemik wyjął swoje ostrze, nie zabiję tego czegoś, ale nie może sobie pozw

Barwy Munduru-Rozdział 3

Obraz
Zapraszam do zapoznania się z postacią Alfreda Spilkera, którego będzie prowadził Ozar w tej serii. Ja będę pisał z punktu widzenia granatowego policjanta, on oczami SS-mana. Odcinek III Droga z Monachium do Berlina Listopad 1939 roku. Padał deszcz, wielkie krople bębniły o dach samochodu. Kapitan SS Alfred Spilker walił wściekle rękami w kierownicę. Spieszył się bardzo, a grube, spadające z nieba bryłki wody uniemożliwiały szybszą jazdę. Kiedy dostał rozkaz, żeby stawić się u szefa RSHA jutro o godzinie 12:00, był zdeterminowany, by wyjeżdżając z Monachium, gdzie miał swoją kwaterę, dotrzeć do Berlina punktualnie o jedenastej. Później zostałaby mu godzina na dotarcie w odpowiednie miejsce. Momentami lało tak mocno, że wycieraczki nie nadążały zbierać wodę. Mimo tego oficer jechał coraz szybciej, ryzykując, wpadnięcie w poślizg. Już kilka razy tył samochodu niebezpiecznie zarzuciło, na całe szczęście albo posiadał niesamowite umiejętności w prowadzeniu pojazdu, albo cechował go n

Janusz wsiok na apokalipsie (Tw 17)

Obraz
Postać: Pijany rolnik Zdarzenie: Sine jaja      Rolnik Janusz nie był ani geniuszem, ani niezwykłym człowiekiem. Ot prosty chłop, którego wieś stanowiła jedyny świat, jaki znał. Przynajmniej tak było, póki miastowi nie spalili jakiegoś świństwa w tych swoich fabrykach, w wyniku czego prawie wszyscy zamienili się w bezmózgie istoty, pochłaniające wszelkie mięso w zasięgu wzroku. Nawet jego krowa Halinka chciała go zeżreć, ale wystarczyły porządne widły, by pokazać kto, tu rządzi. Szkoda mućki, ale nie mógł pozwolić, by krasula robiła, co chciała. Kto nawoziłby pole, gdyby umarł? W szopie czerwieniała stara trzydziestka, kto by nią jeździł? Nie dałaby się ujarzmić każdemu, odmawiając posłuszeństwa, tym nieznającym jej nawyków. Ten ryk silnika, ta prędkość i wiatr we włosach, a przed szybą bezmiar polskich pól, tylko czekających na opony, mającego swe lata traktora.      Dzień zaczynał od pobudki w trzeszczącym, leciwym łóżku. Ponoć w czasie zaborów pra, pra babka gościła tam znak

Zmierzch Ostrza-Rozdział 15

Obraz
     Z parteru dochodziły głośne dźwięki, lekko zaspany Thomas dźwignął się z łóżka i skierował swe kroki w stronę schodów. — Lady, powiadam ci, nasz król prowadzi nas do zguby! Musimy interweniować, nim zaraza dotknie każdego. Teraz wyraźnie słyszał męski głos, lecz nie rozpoznawał go. — Hrabio, zapewniam cię, że gdyby tak rzeczywiście było, pierwsza stanęłabym po twojej stronie. Wasze stronnictwo próbuje zatrzymać rozpędzonego konia, jakim jest postęp. Broń palna i inne wynalazki to przyszłość, epoka mieczy i rycerzy odchodzi do przeszłości. Im szybciej ty i twoi poplecznicy to zrozumiecie, tym lepiej dla was. — Głowa rodu, jak zwykle brzmiała spokojnie i bez emocji. — To wszystko to pomioty szatana, powinniśmy to spalić. Władcę otaczają obcy, odsunął się od nas. — Robercie, opanuj nerwy i język. Ludzie na wszystko, co nie zrozumieją, mówią dzieła szatana, nie próbując zrozumieć, czym jest prawdziwe zło. Co do obcych... No cóż, sama wyższa szlachta przyczyniła się do tego, nie uważ

Barwy munduru-Rozdział 2 (przy współpracy z Ozarem.)

Obraz
— Zanim przejdziemy do ważniejszych spraw, ustalmy jedno. — Jego niemiecki brzmiał, jak darcie kartki papieru, silny akcent przebrzmiewał w każdy słowie. — Rzesza wymaga od was maksymalnego posłuszeństwa i pozbycia się empatii oraz zbędnych odruchów wobec przestępców, nie zależnie od tego, kim, by nie nie byli. — Zlustrował całe nasze towarzystwo, już na pierwszy rzut oka można dostrzec jego wyraźną niechęć, wręcz pogardę.      Kątem oka spojrzałem w kierunku przyjaciela, wiedziałem, że nie będzie tego przestrzegał, narażając się na liczne reperkusje. Moja w tym głowa, by ich nie doznał, jako naiwny głupiec przepełniony własną propagandą, sam sobie nie poradzi. Całe szczęście, że większość policjantów albo w ogóle nie mówi w języku zachodnich sąsiadów, albo nie na tyle, by wszystko zrozumieć. Inaczej nie wpatrywaliby się tak spokojnie. — Nie macie prawa również prowadzić jakichkolwiek działania względem niemieckich cywili bądź żołnierzy. Wyjątek stanowią nadzwyczajne okoliczności, ta

Barwy munduru-Rozdział 1

Obraz
      Minął zaledwie miesiąc, dwa od kiedy niemiecki bucior wbił swój obcas w naszą ziemię, rozdzielając matkę Polkę na dwie części wraz z czerwonym sierpem i młotem ze wschodu. Niech was nie zwiedzie jednak ten wstęp, żaden ze mnie patriota, Bóg to tylko słowo na sztandarze, honor to zabytek przeszłych czasów, a ojczyzna stanowi miejsce zamieszkania, jak każde inne.. Od początku w rodzinie panowała tylko jedna zasada: Służba ponad kraj i ludzi. Tak mawiał ojciec, dziadek... Często narzekali, że to całe odzyskanie niepodległości sprowadziło tylko niepotrzebny bałagan i marnotrawstwo czasu, takie gadanie nie oznaczało wielkiego oporu, czy niechęci wobec państwa, po prostu nie lubimy zamieszania i odstępstwa od pracy. Wszak to właśnie po polsku najlepiej nam się rozmawia. Wyciągnąłem wyprasowany mundur z szafy, całe szczęście nie zmienili ich, wciąż ta sama barwa i uzbrojenie. W zielonym mi nie do twarzy, a tym bardziej w czarnym, czy stalowym. — Zofio? Widziałaś gdzieś mój pas?