Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Major

Obraz
          Wiatr, niczym piekielne licho głośno zawodził, jednocześnie mrożąc swym oddechem do szpiku kości. Spoglądam wokół. „Ile już siedzę w tym piekle?”, pytam w myślach samego siebie, choć dobrze znam odpowiedź. Zakrywam szczelnie usta zieloną tkaniną, by ukryć parę z oddechu i ochronić się od lodowatego pocałunku tutejszej zimy. Bezsensowna próba, jednakże daje pocieszenie.      Przytykam oko do lunety, również ona nosi ślady tej wstrętnej pogody, przesuwam krzyżyk po kikutach, zrujnowanych budynków. Zamykam oczy i przez chwilę wyobrażam sobie dźwięki miasta, samochody pędzące po ulicach, ludzi z wieloma twarzami, zmierzających w swoją stronę, czy też dzieci próbujące z ożywieniem powiedzieć coś swym rodzicom.      Powoli podnoszę powieki, wszędzie gruzy i cisza, przerywana co jakiś czas świstem nadlatującej bomby, czy też pocisku artyleryjskiego. Miasto zostało obdarte z godności, narażone na stal i ołów, przesiąknięte dramatami i oceanem krwi. Czy żal mi? Nie. Już dawno stra

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 9

Obraz
      Ustawiła ich w rzędzie niczym w ponurym apelu. Najchętniej powiesiłaby wszystkich winnych na suchej gałęzi, ale już nie była zwykłą wojowniczką, miała wysoką pozycję oraz obowiązki. Proste i łatwe rozwiązania nie wchodziły w rachubę. Straciliby za dużo, gdyby zabiła pięć osób. To nie wakacje, misja i dobro wioski ponad wszystko. — Który to wymyślił? — rzuciła, wpatrując się w kamienne twarze młodzieńców. — To był mój pomysł. — Z szeregu wystąpił wysoki chłopak o podobnych do niej włosach z blizną na lewym policzku. — Są słabi, należało ich, jak najszybciej pokonać. Gdyby nie interwencja Aresa... Nie dokończył, wściekła pięść wylądowała na jego twarzy, posyłając zdumionego na ziemie. — Gdyby nie on już dawno znaleźlibyście się w krainie wiecznych łowów — syknęła wściekle. —Zniszczyliśmy tylko jeden budynek, nadal chroni ich wysoka palisada, nie zapominajcie też o broni palnej. W nocy możemy zniwelować tę przewagę, ale wy durnie uderzyliście w świetle dnia, jakbyście byli nieśmie

Zmierzch Ostrza – Rozdział 27

Obraz
     Nocne wycie wilka rozbrzmiewało co jakiś czas nad miastem. Księżyc połyskiwał z daleka, rzucając światło na opustoszałą dzielnicę. Zła sława bestii już na dobre zadomowiła się, zmuszając wszystkich do strachu. Echo niosło kroki braci Wright, którzy kolejny raz spróbowali dostać potwora w swoje ręce. — Cholera, uważaj z tą kuszą — syknął Thomas, gdy bełt wbił się w ścianę obok niego. — Wybacz, ma bardzo delikatny spust. — Szybko podszedł i wyjął pocisk. Ruszyli parę godzin temu, lecz tylko irytujące wycie towarzyszyło im przez cały ten czas. Wilkołak mógł być szalony, jednak wciąż miał swoje umiejętności łowcy. — Jego też chcesz uratować? — spytał młodszy. — Czy mogę strzelać, jak tylko go zobaczę? — Nie zadawaj głupich pytań. — Ostatnio prawie mnie rozszarpałeś, gdy spróbowałem to zrobić. — Pomimo swobodnego kroku, rozglądał się uważnie. — Ostatnio było inaczej... — Jego ręka powędrowała na miecz, gdy wycie zabrzmiało bliżej. — Jak inaczej? Było tak samo, tylko różnica jest taka

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 8

Obraz
     Wróciwszy do prowizorycznego obozu Kira niemal natychmiast zapadła w mocny sen. Nocna wyprawa poszczęściła się, nie dość, że unieszkodliwili wielu czerwonych, to jeszcze spalili jeden z ich głównych budynków. Nie mogli marzyć o większym sukcesie i to w pierwszą noc nękania wroga. Jednak jedna rzecz stale nurtowała lwicę, o co chodziło z tą staruszką? Znała ją zaledwie kilka minut, uratowała i pozwoliła umrzeć, lecz nawet nie chodziło o to. Nieznane przeczucie tkwiło w jej głowie, podpowiadało, że zmarła stanowiła ważny element, wpływający na przyszłość. Pytanie tylko jaki?      We śnie przechadzała się wspaniałym lasem. Wiatr delikatnie muskał jej policzki, przynosząc zapach liści i ziemi. Nierówne podłoże utrudniało każdy krok, wzbudzając lekki uśmiech, przy próbie zachowania równowagi. Spojrzała w górę, zielone korony drzew z ledwością ukrywały promienie słońca, a śpiewne trele ptaków upewniało ją, że znajduje się w miejscu pewnym życia, bystre oczy dostrzegły również rudawą

Zmierzch Ostrza – Rozdział 26

Obraz
     Zbrojownia von Chesterów okazała się imponująca. Rzędy oręża stojące równo pod ścianą, od broni krótkiej białej do ogromnych, metalowych luf na kołach. Było tu wszystko, o czym marzył każdy dyktator, zdolny opłacić wielką ilość żołnierzy. W ciemnościach oświetlanych nikłymi promieniami słońca wpadającymi przez otwarte drzwi bracia dostrzegali nieznane kontury różnych obiektów. Kto wie, co stworzył ten dziwny wampir... — Zanim przekroczycie próg magazynu, muszę was ostrzec. — Kapitan wilkołaków szerzej otworzył drewniane wrota. — Nasz pan bywa ekscentryczny, a zarazem mało skrupulatny w swych wynalazkach. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się wspaniałą bronią, może zranić również władającego. Dlatego tym razem pomogę wam z wyborem ekwipunku, w końcu polujecie na członka mojej rasy. A kto wie o nim więcej niż wilkołak? — Podszedł do półki i zdjął z niej kusze, podobną do tej używanej przez Edmunda. — Myślałem, że raczej zostawisz nas samych. W końcu, jak sam stwierdziłeś wcześnie

Zmierzch Ostrza – Rozdział 25

Obraz
     Jego plecy dotykały mokrej trawy, lecz na razie nie miał czasu, myśleć o wilgotnej odzieży, czy plamach na niej. Czerwone ślepia wpatrywały się w niego, a ręka uzbrojona w długie, śmiercionośne pazury skierowane były w stronę gardła. Dziewczyna, z którą jakiś czas temu śmiał się i prowadził interesującą rozmowę, teraz próbowała go zabić. Scena, niczym z tandetnego dramatu, tyle że nie grał w nim roli amanta, czy miłosnego zdrajcy. Cholerna ciekawość poprowadziła go do tej sytuacji. — Pan Thomas Wright, nasz kochany łowca — rzuciła tym samym jedwabistym głosem, co zawsze. — Dlaczego jeszcze nie śpisz, tylko włóczysz się po naszym terenie? — Przejechała palcem po jego policzku, tworząc szkarłatną rysę. — Mam zwyczaj lunatykować. Po czym budzę się w dziwnych miejscach lub sytuacjach jak ta. — Próbował zażartować. Mózg w momencie zagrożenie reaguje naprawdę dziwnie. — Kogo Thomasie próbujesz oszukać? — Uśmiechnęła się, ukazując kły. — Wy ludzie bywacie bardzo nieprzewidywalni... Pyt

Barwy Munduru – Rozdział 8

Obraz
     Kiedy major skończył swoją opowieść,  generał milczał przez dłuższą chwilę. Powoli wstał i zaczął przechadzać się po pokoju. Widać było, że intensywnie myśli, na co wskazywało jego nieobecne w tej chwili spojrzenie. Po minutach, które wydawały się godzinami, Masłowski spojrzał w oczy Lotego. Na jego twarzy widać było zarówno strach jak i ciekawość, a nawet nutkę smutku. Patrzył na majora swoim zmęczonym wzrokiem i wydawało się że nie wie co powiedzieć. — Czyli jak rozumiem zarówno Abwehra jak i SS chce przejąć te dokumenty? — zapytał spokojnym głosem. — Tak jest panie generale! — A Pan jest jednym z tych którzy mają im pomóc w poszukiwaniach? — Tak jest! Ale ja nie wiem, gdzie są te skrzynie panie generale! Jednak znam kogoś kto, to może wiedzieć! To sierżant Marek Cichy, który był jednym z  ludzi eskortujących transport pułkownika Wolnego do Nadolska. Znam go, to bardzo obrotny podoficer i jak myślę na pewno coś wie. — Przeżył? — pytanie generała zawisło w powietrzu. — Ni

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 7

Obraz
     David wstąpił w szeregi Inkwizycji, tylko po to, by osiągnąć bogactwo. Dosyć miał harowania jak wół w kuźni. Śmiał się z ojca, który wypruwał niemalże żyły, by wykuć miecz, czy dwa, dla durnego szlachcica. Podszedł do krańca wieżyczki, skąd pełnił dzisiejszą, nocną służbę. Zaciągnął się jako ochotnika na ekspedycje tutaj. Dawali dużo złota, nowe wyposażenie, obietnicę szybkiego awansu i przyczynienia się do wspaniałej sprawy. Pierdzielenie, nie obchodziły go brednie ideologiczne, chciał tylko złocistego kruszcu.      Ziewnął z nudów, wypatrując wroga, było to daremne. Jeszcze nie dowieźli lepszego oświetlenia, a pochodnie dawały niewiele, szczególnie przy takiej pogodzie, jak ta. Spojrzał w górę, z ulgą doceniając dach nad głową. Nie cierpiał tego miejsca. Mokro, duszno, owady wielkości dłoni, czy durne mutanty w mętnych wodach, albo tuż przy ścianie, czekając, aż się wychylisz za bardzo, by zabić cię jednym ruchem paszczy.      Poprawił karabin na ramieniu, przynajmniej broń mi

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 6

Obraz
     Kilka dni później na wilgotnych i gorących bagnach Kira w spokoju wysłuchiwała raportu zwrotnego posłańca z wioski. Zadanie, które otrzymała, wprawiło ją w dobry nastrój. Wprawdzie wolałaby zaatakować frontalnie fort i zatopić ostrze w krwi znienawidzonego wroga, ale również wiedziała, że to za duże ryzyko. Ares czekał na dziecko, a reszta była młodzikami, należało ich nauczyć podstaw walki, a nie głupiego nacierania na wroga, licząc na szczęście i przychylność duchów. — Słuchajcie dobrze, bo nie będę powtarzać. — Uwielbiała, jak spoglądali na nią z taką uwagą. Czuła się ważna oraz szanowana. — Podzielimy naszą grupę na dwie. Jedna będzie odpoczywać i zdobywać pokarm, druga zajmie się nękaniem czerwonych. Dowódcą jedynki zostanę ja, a dwójki Ares. Macie być jak złe duchy, niewidoczne i uciążliwe. Nie chcę żadnych bohaterów i idiotów, pragnących sławy oraz honorów. Nasz wódz ceni ponad wszystko życie oraz bez zbędnego ryzyka rezultaty. Każdego durnia, który złamie zasady, przydzi

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 5

Obraz
     Zgromadziliśmy się w domu spotkań, wielkim budynku o jednym, przestronnym pomieszczeniu z ogromnym ogniskiem pośrodku. Siedzieliśmy w kółku o twarzach niepewnych i skupionych, dym szczypał oczy, lecz nikomu to nie przeszkadzało, sprawy wyglądały zbyt poważnie, by zwracać uwagę na drobnostki. — Powtórz jeszcze raz to, co przed chwilą powiedziałeś. — Zwróciłem się do posłańca, młodego chłopca, którego przysłała Kira. Trochę to zabrało, nim zebrała się cała potrzebna grupa. — Teraz wszyscy są. — Czerwoni rozbili obóz na bagnach. Nie jest ich dużo, ale przedstawiają sporą siłę. Mają maga ziemi, który utwardził powierzchnie, zbudowali również drewniane ogrodzenie, na którym patrolują uzbrojeni strażnicy. Kira stwierdziła, że czekają na posiłki. — Tylko nie mów, że była w obozowisku wroga? — spytałem, choć odpowiedź dobrze znałem. — Wykazała się odwagą i zręcznością — odpowiedział dumnie. — Jak córka nocy przeniknęła na wrogi teren i wróciła bezpiecznie z nowymi informacjami. Po ludzk

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 4

Obraz
   Gdy tylko plecy dotknęły zimnej, choć miękkiej podłogi, poczułem, jak śliskie przedmioty, podobne do znienawidzonych przeze mnie węży, oplata moje nogi i ręce. Nie znosiłem być na czyjejś łasce, bezbronny, oczekując na los, zgotowany przez drugiego człowieka. Lepiej zginąć z orężem w dłoni, niż zostać zabawką szaleńca. Z lekkim niepokojem wpatrywałem się w szamana, intonując jedno z potężniejszych zaklęć w myślach. Wątpię, czy sama magia wzmocnienia dałaby tu radę. — Możesz się odprężyć wodzu, nie zamierzam zrobić niczego dziwnego. — Usłyszałem tylko głos w ciemnościach. — Powiedział wilk do owcy, z kapiącym od śliny pyskiem... — Przynajmniej zachowałeś poczucie humoru, wodzu. Eh, ale to irytujące, by dodawać to samo słowo przy każdym zwróceniu się do ciebie. Pozwolisz, że będąc w mej chacie, zapomnimy o etykiecie? — Ognisko cicho zgasło. — Rytuał dzielimy na dwie części, w pierwszej unieruchamiamy „chorego” i wprowadzamy go w stan, pozwalający na zobaczeniu własnej duszy od ś

Mur Zdrajca Ludzkości (II Tom Mur)

Obraz
Drugi tom, skupiający się bardziej po ludzkiej stronie muru. Rozdziały: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 3

Obraz
     Zmierzając w stronę chaty wodza, ciągle rozmyślałem nad wyprawą za mur. Czy miejsce, które kiedyś zwałem domem nadal nim jest? Czy stało się zupełnie obce, sentymentalne tylko w pamięci? Co krok ktoś mnie pozdrawiał z racji na moją rangę, lecz zupełnie nie próbowałem odpowiadać uśmiechem na twarzy, jak to zazwyczaj robiłem. Uzbrojenie moich bestioludzi było złem koniecznym, nie to, że im nie ufałem. Zrównując szanse, pozbawiłem tę rasę pewnego rodzaju bańki ochronnej. Ludzie na razie widzieli ich jako prymitywne, ale niezwykle biegłe w walce istoty. Nikt im intelektu nie odmawiał, no ale cóż... Wciąż były istotami niższej kategorii o wysokim stopniu ryzyka. Co zrobi człowiek, gdy zobaczy, że mają w dłoniach broń palną? Krucha równowaga oparta na terytorium i lenistwie rozpadnie się.      Z drugiej strony to tylko kwestia czasu, zważywszy na działania ekspansywne Inkwizycji. Mimo to czerwoni nie posiadają aż takie zdolności ofensywnych, owszem istnieją również oddziały specjaln