Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Upadły Anioł - Rozdział 18

Obraz
     Płomień ogniska tańczył, jak czarownica próbująca uciec przed śmiertelnym żywiołem. W mych dłoniach jawiła się pięknie zdobiona filiżanka, z której unosił się aromat wyśmienitej herbaty, w tle przygrywał walc, a na parkiecie tańczyło monstrum w smokingu. Na czaszce można było dostrzec zadowolenie. Nie... Nie... Chwila moment. Ani nie byłem sadystycznym szlachcicem, ani wytwornym dżentelmenem, umiejącym docenić smaku naparu, a co tu dopiero mówić o muzyce.      Znajdowałem się w kryjówce ucznia Jana, po kilku naprawdę nudny tygodniach wreszcie miałem zobaczyć rezultat jego pracy. Nie sądziłem, że dłużej potrwa zbieranie energii, niż stworzenie artefaktu, jednocześnie gdzieś tam wewnątrz mnie tkwiła obawa, jak to będzie wyglądać. Czy będzie to ciężkie? Zegarek, bransoletka, a może coś zupełnie innego? Stwór, którego imienia nadal nie zapamiętałem, miał dość specyficzny gust, mówiąc delikatnie.      Na "twarzy" gospodarza trudno było odczytać jakikolwiek wyraz. To tak jakby

Upadły Anioł - Rozdział 17

Obraz
     Po otwarciu oczu nie było pięknej ratowniczki, czy też miłosiernego samarytanina. Leżałem w błocie z ciałem niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu. Już nie pamiętam, którą już z kolei porażkę miałbym dołączyć do swej listy. Może takie lekcje przydały się w skruszeniu ego i strąceniu z tronu pychy? Przez tysiąclecia tępienia demonów popadłem w skrajność, co do oceny swej mocy. Kto pokonałby takiego archanioła, który działa na zlecenie samego Boga? I to nie było jedyne takie zdanie w mej głowie.      Teraz wydawało się to śmieszne. Spróbowałem zrobić cokolwiek, lecz próżny był to wysiłek. Ból skutecznie ukrócił wszelkie próby, nawet nie spoglądałem z pomocą magii w obrażenia wewnętrzne. Ach, ile dałbym za papierosa, by móc uspokoić zszargane nerwy. Tuż obok mnie powoli wschodziło słońce, niedługo ludzie ponownie wyjdą, by doświadczyć dziennego życia. Zlecą się do mnie jak muchy... Karetka, szpital... Próbki, odkrycie stulecia i rola królika doświadczalnego. Żyć nie umierać. — Długo będz

Upadły Anioł - Rozdział 16

Obraz
     Noc sprzyjała przemyśleniom i uspokojeniu myśli. Elektryczne latarnie rozświetlały opuszczoną o tej godzinie atrakcje, psując jednocześnie westernowy klimat. Tylko z saloonu dobiegały okrzyki i wesoła muzyka. Pijaków i imprezowiczów można znaleźć wszędzie. Spojrzałem w stronę nieba, gdzie chmury nie zasłaniały błyszczących gwiazd. Zaczynałem tęsknić za tamtym życiem, za pomniejszymi aniołami, za wróżkami sprzątającymi moje mieszkanie, za dźwiękiem liry i dźwięcznym głosem Kasji, umilającym wspólny posiłek.      Właśnie Kasja... Ile bym dał za zwykłą rozmowę z nią... ale dlatego za nią tęsknie? Czy na pewno z miłości? Czy może było to tylko zwykły przywiązanie? Patrząc z dzisiejszej perspektywy, sam nie wiem. Żyjąc wśród ludzi i poznając ich definicje uczuć, miałem wrażenie, że nawet je traktowałem maszynowo. Druga połówka przydzielona, plan dnia zaktualizowany. Praca, rozmowy, praca, rozmowy. Czym różniłem się od maszyny? Jeszcze Astaroth... Klaun może irytował i bredził w wielu s

Upadły Anioł - Rozdział 15

Obraz
     Czarne, jak smoła schody prowadziły w głąb mrocznych czeluści. Nie miałem ochoty, tam schodzić, jednak co innego mi zostało? Za mną były tylko ściany z mięśni, ociekające dziwną mazią. Gdzie ja u diabła byłem? Mam nadzieję, że aby nie u tego wezwanego przed chwilą... Ruszyłem powoli, choć musiałem użyć wszelkich wewnętrznych sił, by to zrobić. Skoro początek tak wyglądał, to co będzie mnie czekać dalej?      Schody wraz z ich pokonywaniem zaczęły ulegać zmianie, raz pięły się do góry, raz w bok, by przy kolejnym razie przyprawić o mdłości, zmuszając do chodzenia z głową w dół. Wszystko wydawało się tak absurdalne, jakbym był w umyśle jakiegoś czubka. Gdy o tym pomyślałem, stanąłem w miejscu. Miałem nadzieję, że wniosek, który powstał w tej samej chwil, to była tylko głupia hipoteza... — Witam w Urielolandzie! — Niemal z prędkością światła przede mną wyrosła karuzela z kolorowymi, różnymi zwierzętami. O zgrozo nie były to plastikowe twory... Poruszały głowami i kończynami, wydając

Upadły Anioł - Rozdział 14

Obraz
     Cena pokoju na szczęście nie była wygórowana i samo pomieszczenie okazało się znośne. Wielka szafa z wieszakami, łóżko z nietwardym materacem, wszystko wykonane z ciemnego drewna. Przez pierwsze kilka godzin spoglądałem na sufit, próbując choć przez chwile wypocząć i zapomnieć o problemach. Jednak dawne przyzwyczajenia dawały o sobie znać, nigdy nie lubiłem całkowitego lenistwa, nawet po wyrzuceniu z niebios, znalazłem sobie pracę, lecz co miałbym teraz robić? Cholerna głowa nie pozwalała na swobodne użycie pełni mocy, a chodzenie po miernej rekonstrukcji dzikiego zachodu raczej nie napawała entuzjazmem.      W międzyczasie przypomniałem sobie ostatnią rozmowę z uczniem Jana, nie potrafiłem zapamiętać jego dziwnego imienia, co innego samą postać. Była nietuzinkowa. Hm... Trzy podziały many... Nigdy nie sądziłem, że będę się dowiadywał czegoś tak nieistotnego... Zawsze używałem albo miecza, albo swoich umiejętności i to w sposób instynktowny. Chciałem przyspieszenia, miałem przyspi

Upadły Anioł - Rozdział 13

Obraz
     Spodziewałem się pułapki, walki w deszczu, hektolitrów przelanej przeze mnie krwi, omdleniu po ciężkiej walce, a tu... Dźwięk palącego się kominka, w tle przygrywała " W grocie Króla Gór", chyba jedynego znanego mi utworu z tego gatunku muzycznego. Dookoła na kamiennych ścianach wisiały podobizny tego czegoś, odzianego w różne stroje, rozpoznałem szkocki kilt, na innym odzienie dawnych sędziów z przesadzonymi perukami i tak dalej. Nie potrafiłem, zliczyć ile tego wisiało i jak daleko sięgała grota. — Musisz wybaczyć, mi drogi przyjacielu... — Nie wiedziałem, kiedy przyszedł i ską. — Tak cię będę nazywać, to całe panowanie, bywa uciążliwe w dłuższej dyskusji, Wybacz ten mały, aczkolwiek przesadzony podstęp. — Monstrum zdjęło płaszcz i w spokoju zajęło miejsce na wygodnym, skórzanym fotelu. — W twoim wzroku widzę jedno słowo, które na pewno ciśnie się do twej czaszki. Potwór, poczwara, "to coś". Ale czym jest ta potworność? Kim jest naprawdę potwór? To osoba, któ

Upadły Aniol - Rozdział 12

Obraz
     Po skończeniu opowieść stary kowal nie odezwał się słowem. Skupiony obserwował tańczący ogień w swoim palenisku. — Więc Rafael w końcu to zrobił... Było do przewidzenia. Mówiłem staremu... Mówiłem... A on zapatrzony w swoje dzieci, jak głupi. — Ukradkiem otarł łzę z oka. — Star... Bogu nic nie jest? — Zanim zostałem wyrzucony, widziałem jak smacznie spał... — Jana pamiętałem od zawsze. Byłem ciekaw, ile tak naprawdę miał lat. Każdy zakładał, że Pan stworzył go jako jednego z pierwszych swych sług. — Śpi... Coś ty stary wymyślił... — mruczał do siebie. — No dobra, lecz po co ja ci jestem potrzebny? Raczej nie szukałeś mnie tylko po to, by przekazać nowiny. W walce ci nie pomogę, nie potrafię skomplikowanych czarów-marów, choć młotem przygrzmocę. Jeśli zbierasz armii i potrzebujesz wyposażenia... To już lepiej, choć nie znalazłbyś odpowiednich pomocników... — Może to zabrzmi źle w ustach archaniała, ale... — Dopiero teraz dotarło do mnie, w jakim egoistycznym celu, odszukałem wiel

Upadły Anioł - Rozdział 11

Obraz
     Jaskinia nie była duża, przynajmniej nie w poziomie. Kończyły ją drewniane schody, oświetlone, jak zwykle pochodniami. Niby demony idą z duchem czasu, a jednak nie używają elektrycznego światła w takich miejscach. Oszczędność, a może podkreślenie klimatu?      Astaroth powoli zaczęła schodzić w dół, do każdego jej kroku wtórowało pojedyncze skrzypniecie. Kto wie, ile to miało lat... Musiałem ją dogonić, posiadałem odwagę, miałem siłę, ale wraz z upadkiem otrzymałem jeszcze jedną niechcianą umiejętność.... Strach... Uczucie przenikające aż do szpiku kości, zmuszające serce do szaleńczego galopu, paraliżujące wszystkie mięśnie. Coś, co potrafi przyćmić wszystko, od euforii po wielki gniew. Nie odczuwałem paniki, przynajmniej nie teraz, pomimo tego wolałem mieć towarzystwo kogoś na poziomie znajomego. Astaroth nie ufałem, pomagała mi z sobie znanych powodów. Jak mawiają, lepszy rydz niż nic. — Poruszasz się dość swobodnie po tym przybytku, czyżbyś tu już była? — szepnąłem, rozglądają

Upadły Anioł - Rozdział 10

Obraz
     Zupełnie nie miałem pojęcia, gdzie możemy się znajdować. Wnętrze przypominało średniowieczne katakumby, ściany, ozdobione różnymi czaszkami, ledwo widoczne w mdłym blasku pochodni, podłogi niestety nie widziałem... Może i to dobrze? — Jak mniemam, nie jest to wejście do miasta... — Dobrałem tak słowa, by jak najmniej wyjść na głupka. — Wielkim detektywem to ty nie zostaniesz... Jesteśmy w tunelach transportowych. Każdy z demonów tak podróżuje. — Trochę mi zajęło dogonienie jej, ale w końcu się udało. Stanęła przed mosiężną, wielką bramą z wizerunkiem twarzy azjatyckiego smoka, którego nie raz, nie dwa widziałem na chińskim festiwalu, tylko ten spoglądał na nas ślepiami. Zrobiłem krok w bok, on przeniósł wzrok za mną. I jeszcze raz, znów to samo. — Ty jesteś idiotą, czy tylko tak udajesz? — rzuciła, masując skronie. — Wybacz, chciałem coś sprawdzić... — Wielki archanioł niczym skarcone dziecko... Co teraz? Lucyfer tańczący kankana? Świat schodzi na psy... — Chodź za mną i siedź cic

Upadły Aniol - Rozdział 9

Obraz
     Po obudzeniu nie czułem bólu głowy, czy też zmęczenia, wręcz przeciwnie niestety pamiętałem wszystko, szczególnie niskich lotów humor...Nie wspominając o zniszczeniu bariery, nad którą tak długo pracowałem. No nic, brawo ja. — Wreszcie wstał, książę marnych dowcipów i żenady. — Witaj, Astaroth... — rzuciłem, zamykając oczy. Wolałem nie patrzeć na nią, honor i duma mi na to nie pozwoliły. — Czekasz tu na kogoś, czy planujesz się naśmiewać? — Nie powiem, troszkę mnie zirytowałeś... Ale kopniak w twoją nędzną czaszkę skutecznie zlikwidował to uczucie. — Usiadła na siatce, ignorując znak wysokiego napięcia. Słońce powoli niknęło za horyzontem, a ulice cichły, czekając na nocne życie. — Niestety nie zdążyłam zobaczyć wszystkiego, ale zniszczenie zbiornika Amona... Powiem ci tak... idealna robota perfekcyjnego psychopaty-zabójcy... A ten uśmiech... Klasa... — Czyli jednak nie były to żadne halucynacje? — spytałem, choć znałem odpowiedź. — To nieźle... Żeby nie powiedzieć, że zepsułem to