Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Mur-Część II-Rozdział 2

Obraz
     Mróz coraz bardziej ściskał swą lodowatą dłonią całą krainę. Nie mogąc korzystać z dobrodziejstwa lasu, musieliśmy przerzucić się na zapasy, które malały z każdym dniem. Nie mogąc patrzeć już na solone mięso i nędznej jakości chleb, marzyłem o kawałku soczystego kurczaka, popijanego najlepszym winem. Ach ta ludzka mentalność, raz doświadczysz wygód i już o nich nie zapomnisz. Grzejąc się przy ognisku w chacie, myślałem o gospodach za murem, ich pysznych potrawach i ciepłym noclegu, czy żałuje pobytu tutaj? I tak i nie, tam nikt na mnie nie czekał, byłem tylko jednym z licznych włóczęgów, bez celu, bez życia, dbający, tylko by dany dzień się skończył. Tu za to mam cel, dbanie o wioskę swych wrogów, czyż nie jestem hipokrytom? Dawniej zwalczałem każdego bestioczłeka, dziś żyje między nimi i jestem powiązany z jedną z nich. Zapewne istoty z mojej rasy uznaliby mnie za zdrajcę, wszak obcuje z nieprzyjacielem. Jak łatwo z wąskim horyzontem kogoś oceniać... — Zamiast siedzieć, jak tak

Tw 07 Błękitny Płomień

(Tw- Trening Wyobraźni, zabawa polegająca na pisaniu pod dany zestaw, to jest postać, zdarzenie i gatunek. Szczegóły: http://www.opowi.pl/forum/trening-wyobrazni-tabele-vol-2-w1138/  ) Postać: Czarnoskóry plenipotent Zdarzenie: Biwak z baribalem Horror.      Ostatnie, co pamiętałem to krzyki mojej dziewczyny, gwałconej przez naćpanych drani. Wołała me imię, patrząc przestraszonym wzrokiem, niestety ciało już dawno przestało słuchać poleceń. Leżałem więc w kałuży krwi, obserwując krzywdę ukochanej. Miał to być wspaniały wyjazd, na którym podarowałbym jej pierścionek zaręczynowy, czekając z niecierpliwością, czy się zgodzi. Niestety umierałem, nie mogąc nic zrobić. Zupełnie jak w przeszłości, gdy ojczym znęcał się nade mną i siostrą, a wieczorami przekradał się tuż obok mojego pokoju, by znów krzywdzić Jane.      Zmęczony zamknąłem oczy. Tyle razy przeciwstawiałem się losowi, że nie mam sił, by oponować dalej. To zbyt dużo dla jednego człowieka. Krzyki powoli rozmazywały się w upi

Mur-Cześć II Dziki świat- Rozdział 1

Obraz
     Dni mijały niezwykle szybko, zamiast słońca i zielonej trawy, przyszedł mróz i śnieg. Całe szczęście, że zdążyliśmy odbudować wioskę. W tym czasie zdążyłem się nieznacznie zbliżyć do tego dzikiego ludu, awansując z bezwłosej małpy na wściekłą bestię. Ten przydomek przylgnął do mnie po pokonaniu Zavy, walecznego tygrysa, choć pokonanie to zbyt mało powiedziane, zmasakrowanie bardziej pasuje.      Mieszkałem w chacie z Kirą, oczywiście byliśmy oddzieleni prowizorycznym pokojem, który zajmowała jakaś stara jędza, czuwająca nad czystością dziewczyny. Nie wiem, jak u nich, ale u nas czystość oznaczało dziewictwo, tutaj jednak chodziło o niespłodzenie potomka przed uroczystą ceremonią. Ponoć gwarantowało to młodej parze szczęśliwe i dostatnie życie, tyle zrozumiałem z obszernego tłumaczenia bezzębnej staruszki. Po ceremonii przeprowadzaliśmy się do wspólnego domu plemiennego, gdzie dostawaliśmy swój kącik. Nie ma aż tyle miejsca, by każdy miał swój budynek, dlatego luksus oddzielnego

Droga Wojownika-Rozdział 4

Obraz
   Genosis, planeta leżąca na Zewnętrznych Rubieżach Galaktyki, położona niedaleko Tatooine. Pustynna, zamieszkała przez owadzią rasę, słynną ze swych umiejętności budowania statków. Tak brzmiał opis z bazy danych, który musieliśmy zapamiętać, wiedza o zamieszkałych planetach jest obowiązkowa dla każdego klona.       Ten wielki kamulec, wypełniony piachem był naszym celem, co mieliśmy na niej robić? Mogłem się tylko domyślać, rozkazy brzmiały: Wspomóc Jedi i czekać na następne polecenia. Jak zwykle ogólnikowo bez żadnych szczegółów, równie dobrze mogła to być misja pokojowa, a my mieliśmy odegrać rolę straszaka, albo pokazu siły. Tak przynajmniej sądziła większość, ufna niemal bezrozumnie w to, co mówili wyżsi dowódcy. Rutynowe zadanie, obejdzie się bez strat, tak powtarzali, doglądając sprzętu każdej drużyny i kompani. Czy tylko mi wydawało się dziwne, że mówiąc to, spoglądali na stan broni, ilość amunicji i czy wszyscy są zdrowi? Dało się wręcz odczuć małe poddenerwowanie, jakie

Droga Wojownika-Rozdział 3

Obraz
      Dniem i nocą ćwiczyliśmy, aż do kresu możliwości, ograniczając sen do minimum. Obsługa broni, granaty, musztra, zachowanie na polu bitwy. Mówiąc ogólnie wszystko, co wpadło mi do głowy i co zobaczyłem na innych ćwiczeniach. Niestety nie udało nam się uruchomić ponownie droidów, zbyt mała wiedza i zbyt wiele służbistów, odrzucających prośbę o pomoc. Byliśmy braćmi, a i tak oni woleli wszystkie te zasady od nas. Jedyny plus to zdobycie ogłuszających karabinów, dzięki czemu mogliśmy improwizować walkę przeciw sobie, pierwsza drużyna stanowiła „dobrych”, a druga puszki. Wprawdzie nie odzwierciadlało to faktyczne realia, ale zawsze coś, w parze z rozmontowywaniem blaszaków i poznaniem słabych punktów, stanowiło to nie małe wyszkolenie bojowe.      Gorzej wypadały powroty do bazy, gdzie niemal zawsze łapano dwóch z nas, ludzi łatwo było oszukać, czujniki już nie. W końcu nasze „wyczyny” doszły do uszu kapitana Ravena, który wezwał mnie do siebie. Jego biuro stanowiło biurko ze wmonto

Droga Wojownika-Rozdział 2

Obraz
     Nowy dzień przyniósł ze sobą niepewność o nasz dalszy los. Klonerzy są perfekcjonistami, nie lubią porażek. Po codziennej treningu fizycznym wezwano nas przed oblicze kapitana Ravena, w oddali można było dostrzec rycerza Jedi i mieszkankę Kamino, czyżby rozmawiali o nas? Był to pierwszy raz, gdy mogłem zobaczyć jednego z tych sławnych wojowników, kontrolujących tą dziwną i tajemniczą energię zwaną mocą. — Nie jest dobrze oddziale Echo, nie jest dobrze. W czasie treningu praktycznego nie wykazaliście nawet minimum umiejętności, godnych żołnierza. Zwykłe strzelanie i parcie naprzód nic nie da, oprócz bezsensownej śmierci. Jak już ginąć, to po wykonaniu zadania. Mimo to wasza utylizacja nie przyniosłaby nic dobrego. Kadecie CCC-3310, jako że wy pokazaliście chociaż trochę zdrowego rozsądku, zostaniecie dowódcą tej drużyny, dojdzie do was również piątka kolejnych szeregowców, którzy również do niczego się nie nadają. Powystrzelali siebie nawzajem, cud, że skończyło się tylko na ra

Droga Wojownika (Star Wars)

Obraz
Czy życie klona może być proste? Czym tak naprawdę jest narzędzie Republiki? Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 (ostatni) Źródło: https://www.spidersweb.pl/2018/06/star-wars-battlefront-2-wojny-klonow.html

Mur-Rozdział 20

Obraz
     Po zregenerowaniu sił i uzdrowieniu ciała ruszyłem nad rzekę, termin zachodzącego słońca nie był zbyt dokładny, dlatego wolałem udać się zaraz po całkowitym wyleczeniu. Smród spalenizny rozciągał się nawet tutaj, mimo to przyroda nadal próbowała trwać niewzruszonym tempem. Przy rzece siedział wódz, ćmiąc fajkę i przypatrując się nurtowi. — Widzisz bezwłosa małpo, zawsze jest miejsce, które trwa, mimo śmierci i zniszczenia. — Wypuścił obłok dymu z ust. — Czy wiesz, w jakiej aktualnie znajdujesz się sytuacji? — Zapewne moje życie zakończy się niebawem, wnioskując po twoich słowach. — Gdyby to było takie proste, nie musiałbym się martwić. Pokonanie Zavy odmieniło moje plany, a kolejne uratowanie Kiry całkowicie je zniszczyło. Po jego słowach nie miałem wątpliwości o swoim dalszym losie, musiałem zacząć układać plan ucieczki. — Jakbyś był jedynym sprawcą, znalazłbym odpowiednie rozwiązanie. Niestety, tu wtrącił się Manitu, a z nim nie ma żadnej dyskusji. W końcu z bogiem się ni

Droga Wojownika (fanfic)

Obraz
Na podstawie Star Wars, wiele postaci i innych rzeczy zaczerpnięte z tej sagi. Jest to moja swobodna opowieść oparta na tym, co stworzył G. Lucas. Wszelkich fanów uprzedzam, że nie wszystko będzie tak, jak w oryginale. Dlatego nie bijcie :) Źródło: https://www.spidersweb.pl/2018/06/star-wars-battlefront-2-wojny-klonow.html      Przeszklony zbiornik z nieznaną substancją i moi bracia unoszący się w podobnych. To pierwsze moje wspomnienie, od kiedy powstałem. Nie czułem niczego, po prostu istniałem. Dopiero później wraz z szybszym wzrostem i rozwojem, nabrałem logicznego myślenia. Posiłek, nauka, spanie, te rzeczy, niczym natrętny automat przewijały się przez życie kadetów.      Mogliśmy tylko obserwować ćwiczenia starszych. Nie było łatwo, jeśli wykryli u ciebie wady, kończyłeś, jako nieudany obiekt testowy, a klonerzy godzinami sprawdzali, co poszło nie tak. Nikt o tym nie mówił, ale każdy to wiedział. Klon musiał być idealny, by mógł wykonać zadanie. Gdy światła gasły i szyk

Mur-Rozdział 19

Obraz
     Nie było chwili do stracenia, Kira ledwie oddychała. Położyliśmy ją na czystych szmatach, na całe szczęście w komnacie przeszłości, jak ją nazywał szaman, było na tyle światła, by móc przeprowadzić udaną operację. Operację... Serio Shadow? Ty, który nie cierpiałeś wykładów profesora Schwaba? Znasz organy i pobieżną anatomię, lecz na tym kończy się twoja wiedza. Co mam robić? — Spokojnie ludzkie dziecię. — Sam nie wiem, dlaczego mnie tak nazywał, przecież na karku miałem już ponad dwudziestkę. — W porównaniu do was, posiadamy bardzo wysokie zdolności regeneracyjne. Pozbądź się otwartych ran i innych poważniejszych, a szybko wróci do zdrowia. Naprawdę szamanie? Skąd do jasnej cholery mam wiedzieć, które są poważniejsze? Jej ciało jest niemal spalone od pocisków jaszczurów. Czekaj, Czekaj, diagnostyka. To jest to. Przynajmniej na tej lekcji uważałem, była jako jedyna z ciekawszych.       Uspokoiłem bijące serce i powoli zatrzymałem ręce nad Kirą. Zamknąłem oczy, po czym w wyobra

Mur-Rozdział 18

Obraz
    Niemal natychmiast nad naszymi głowami pojawiła się bariera, niewątpliwy znak, że wódz popiera walkę. Miałem przed sobą potężnego przeciwnika o prostym intelekcie, ale i zabójczym doświadczeniu. Przed kolejnym ciosem zdążyłem się tylko osłonić rękoma, usłyszałem trzask łamanych kości. Przeklęty zwierz jednym uderzeniem wygiął mi dłonie do tyłu. Krzyknąłem z bólu, ku uciesze zgromadzonych. Ich radosne wrzaski poniosły się po całym lesie, otaczali mnie sami nieprzyjaciele, nieskorzy do litości i spragnieni bólu swego wroga.       Kolejny atak zadał ostrymi, jak brzytwa pazurami, rozszarpując klatkę piersiową. Przez całe ciało przebiegł spazm cierpienia, przyprawiony gorącem. Upadłem na kolano, powoli słabnąc. Przeklęty truciciel musiał zadbać w stu procentach o swoją wygraną. Zmęczonym wzrokiem spojrzałem w kierunku Kiry, lecz w jej oczach nie dostrzegłem nic, jakby wszelkie emocje niwelowały się nawzajem.       Poczułem ogromny gniew zarówno na siebie, jak i na nią. Jeszcze ten

Mur-Rozdział 17

Obraz
Po opuszczeniu jaskini zastaliśmy wodza z obszerną świtą. Jego oczy płonęły gniewem, jednak twarz pozostawała niewzruszona. — Szamanie! Jakim prawem przekazujesz nasze najświętsze tajemnice obcemu i to naszemu najgorszemu wrogowi. Czyżby złe duchy opętały twoje ciało? — Wodzu. Ten czas nienawiści i ciągłej walki musi się wreszcie skończyć. Ile jeszcze musi umrzeć naszych braci, byś wreszcie to zrozumiał? — odpowiedział smutnym głosem. — Z ust bezwłosych małp wylatują tylko kłamstwa, pokój nie jest możliwy. Kiedy wreszcie to pojmiesz starcze? Dla nich przeznaczone jest tylko ostrze albo ręka zaciśnięta w pięść. — Atmosfera zaczęła robić się coraz gęstsza, a pozostali z nienawiścią spoglądali na mnie, gotowi zabić, gdy padnie rozkaz. — Nienawiść przysłania ci rozsądek wodzu, a bolejące serce po stracie brata żąda zemsty. Nie daj się temu! Inaczej droga Lwów biegnąć będzie w kierunku przepaści. — Starzec próbował przekonać lidera plemienia, jednak bez skutku. — To ja, Czerwone Słoń

Mur-Rozdział 16

Obraz
       Prowadzony przez nikłe światło kryształu, starałem się podążać za szamanem. W niemal piekielnych ciemnościach słychać było kapiącą wodę, której dźwięk potęgowało wredne echo. Czemu wredne? Otóż wszelki hałas brzmiał inaczej, niż w rzeczywistości, trzeba dodać jeszcze nadpobudliwą wyobraźnię i proszę bardzo! Mamy czerwony alarm wyjący w głowie. Koszmar.      Droga też nie okazała się przyjemna, naprawdę dobrze widzę w ciemnościach, ale ten mrok był sztuczny, stworzony przez silną magię. Nie wiem, w jaki sposób staruszek omijał wszystkie te przeszkody, o które ja, uderzałem non-stop. Jakbym siniaków i stłuczeń nie miał dość. Wreszcie mym oczom ukazał się widok zapierający dech w piersiach. Głęboka komnata z licznymi malunkami, rozświetlanymi przez błękitną poświatę niewiadomego pochodzenia. — Przepiękne, nieprawdaż? — powiedział szaman, z nostalgią rozglądając się wokół. — Patrzysz na tysiące lat historii bestioludzi. Wasi naukowcy i badacze oddaliby wiele, by tu być. Chcia

Mur-Rozdział 15

Obraz
       Przez kolejne dni powoli wracałem do pełnego zdrowia, wprawdzie znaczyło to tylko to, że mogłem samemu się poruszać i wykonywać podstawowe czynności. Błędem jednak jest myślenie, że byłem tu gościem, każdy przypatrywał mi się z wrogością, nawet Kira ograniczała swe wizyty do zmiany opatrunków i przyniesienia pożywienia, które pomimo moich zastrzeżeń było naprawdę dobre i nie różniło się praktycznie niczym od typowego jedzenia z gospody. Ot mięso, kawałek pieczywa i czysta woda.      Jedyne co mogłem, to obserwować codzienne życie mieszkańców wioski. Budynki otoczone były drewnianą, palisadą, która skutecznie zakrywała wnętrze wsi przed wścibskimi. Mieszkańcy mieszkali w długich domach w kształcie prostokąta, w jednym takim mieściło się kilka rodzin. Mężczyźni polowali, a kobiety uprawiały pola. Dookoła dzieci biegały, ścigając przerośnięte psy, robiąc przy tym ogrom hałasu. Mimo jako takiej zabudowy nie czułem odoru cywilizacji, wręcz przeciwnie w powietrzu unosił się aromat