Czarna Błyskawica - Rozdział 8

Ponownie stał, niczym głupiec, jedyną różnicą był wystrój o wiele skromniejszy od poprzedniego. Ścianki z płótna nie wytłumiały absolutnie niczego, zamiast hymnu radiotelegrafista próbował wywołać połączenie, a tutejszy "komendant" nie przypominał człowieka o tak wysokim stanowisku. Na chudym ciele zwisał przyduży mundur, brzydkie łaty na łokciach, ślady brudu na prawie każdym skrawku materiału. Twarz nie ogolona, włosy przydługawe, jak nic upadły szlachcic albo biedny mieszczanin. — Co my tu mamy... bez rangi... przynajmniej nie trzeba się martwić... wielokrotny zabójca... to akurat nie problem... umiejętności strzeleckie w dobrym stopniu... preferuje noże... ciekawe... — Spoglądał na dokumenty, dostarczone przez ordynansa, wyciągnięte z teczki rudego posłańca. — Skierowany do karnej kompani bla bla bla... Standardowa formułka... Liczne ataki na funkcjonariuszy... Kilka ofiar wśród żandarmerii... Dobrze im tak! Służba na tyłach nie oznacza bezpie...