Czarna Błyskawica - Rozdział 18

Obudził się na zimnym korytarzu z dźwiękiem szelestu dookoła. Otworzył oczy i ujrzał ludzi, odzianych w różne stroje, począwszy od kitli, a skończywszy na mundurach wojskowych. Każdy zmierzał w swym kierunku, omijając Samuela, nie zaszczyciwszy nawet pojedynczym rzutem oka. Cisza owinięta w drobne szmery tkanin. Żadnych rozmów, żadnych szeptów. Powoli uniósł głowę, nie wiedząc, czy kula nie przeszyje ją w ciągu kilku sekund. Odczekał moment, nic, ani uderzenia, ani pocisku. Dłonią posprawdzał, czy wszystko miał na miejscu, nic nie usunięte, nic nie dodane, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy dotarł do miejsca, gdzie wbił poprzednio igłę, syknął przeciągle, zauważając niknącą czarną ranę. Czyżby wstąpił na drogę, skąd nie było powrotu? Wzrok przeniósł na spieszących się ludzi, którzy niczym na skrzyżowaniu czterech ulic, podążali w wybranym kierunku. Jedna z kobiet miała odkrytą szyję, wystarczył jeden ruch, by poderżnąć gard...