Czarna Błyskawica - Rozdział 22
Kolejne dni, a może tygodnie, bądź miesiące? Sam tego nie wiedział, przypominały pojedyncze migawki bólu, cierpienia i chęci zamordowania wszystkiego, co się rusza. Gdyby nie skórzane pasy zapewne ściany zabarwiłby się czerwienią. Dobrze szybko mdlał z wyczerpania, inaczej z trudem zachowałby człowieczeństwo. Wreszcie po dłuższym czasie odzyskał zdrowy rozsądek na tyle, aby wiedzieć, że otoczenie nie było już takie same. Na przebarwionym suficie, jak w zwolnionym tempie działał wiatrak, a zapach nie przypominał mieszanki krwi, leków, czy też środków odkażających. Zamknął oczy, "Do którego kręgu piekła teraz?", zadał sobie pytanie, nie wiedząc, czy zmierza w górę ku wyjściu, czy tonie w głąb ognistych czeluści. Spróbował wstać, lecz ciało poprzestało na dźwignięciu, pomieszczenie nie przypominało klitki, a raczej przestronne mieszkanie. Oprócz zwyczajnego umeblowania z daleka dymiła nieznana aparatura, a na ścianach wisiało uzbr...