Silver Fangs-Rozdział 12

     Weszli do ogromnej skalnej groty, wszędzie dookoła kapała woda, lecz nie było zimno, a ciemność pomimo mroku zdawała się przyjemnie otulać. Wolf ściągnął ze ściany pochodnie i zapalił ją, ich oczom ukazała się spokojna rzeka, przy której cumowała mała drewniana łódka wraz z długim drewnianym wiosłem. Wsiedli do niej, ledwo panując, by nie wpaść do wody, łowca odepchnął wiosłem mały stateczek i płynęli już łagodnym prądem. Angelika spojrzała w toń, po czym niemal natychmiast odskoczyła.
— Angie! Co ty wyprawiasz? — Leon przytrzymał się burty, by nie wypaść.
— Tam... Tam była ludzka twarz... — Palcem wskazywała na powierzchnie wody.
— A więc widziałaś? To są duszę tych, którzy chcieli wykorzystać moc Łowców do własnych celów i dlatego zginęli, gdy góra poznała ich zamiary. — Z kamienną twarzą powiedział wioślarz, dziewczyna zbladła. Wolf nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
— Żartowałem. To efekty specjalne stworzone przez druida kawalarza miało wystraszyć rekrutów, minęło tyle lat, a nadal działa. He he.
— Mistrzu mnie interesuję coś innego, kiedyś wspomniałeś mimochodem, że każdy potrafił czarować. Jednak w wyniku umowy Rady z elfami to się zmieniło. — Zapadła cisza, przerywana uderzeniami wiosła. Po chwili odezwał się Wolf.
— Zaklęcie, które ogłuszyło najsilniejszych, a zabiło słabszych w czasie wojny Łowców z Radą, wykonały istoty długouche. Dogadali się z naszymi przeciwnikami, i po klęsce druidów odebrali swoją nagrodę. Mianowicie we współpracy z innymi członkami pozostałych ras wykonali zaklęcie, które zablokowało wszelką dostępność do many, pozostawiając magię elfom. Oczywiście dużą rolę odegrała tu propaganda oraz dalsze działania Starszych, likwidacja opornych, specjalny tok nauczania w szkole i tak dalej. Wyśledziłem wszystkie istoty odpowiedzialne za ten urok, po czym zlikwidowałem. Niestety wszystko zostało po staremu.
 Dalsza droga upłynęła w milczeniu. Wolf z nostalgią oglądał wnętrze tunelu, kiedyś sam był na ich miejscu, wciąż pamięta przerażone twarze swoich towarzyszy. Ile to już minęło... Już nie ma mistrza, nie ma kolegów i koleżanek z treningu. Pozostał sam, na jego twarzy pojawił się widoczny smutek, cała przeszłość i przyszłość na jego marnych barkach. Czuł się tak stary... Z niewesołych rozmyślań wyrwało delikatne uderzenie barki o brzeg.
— Już jesteśmy, wysiadajcie.
Rodzeństwo skierowało wzrok ku litej ścianie, oprócz szerokiego terenu przed nią, nic tu nie było, tylko skały.
— Żartujesz sobie ze mnie, prawda? — burzyła się Angie.
— Gdyby egzaminował cię druid, z miejsca zasiliłabyś szeregi pierwszaków. Pierwsza zasada, nim coś zrobisz, pomyśl. Wzrok bardzo często ogranicza, tak samo, jak reszta naszych zmysłów. —Powolnym krokiem opuścił barkę, podchodząc do skały.
— To co, mamy tyłkiem pojmować rzeczywistość? — Ironia dziewczyny była dostrzegalna, nawet dla głupca.
— Być może. Wiecie, dlaczego inni, tak bardzo obawiali się łowców? Nie z powodu ich broni, czarów, czy innych zabawek. Strach przeciwników potęgowała nasza wewnętrzna siła, którą mogliśmy wiele zrobić. Zanim przejdziemy dalej, musimy odprawić pewien rytuał, który zadba o pozostawienie naszych tajemnic w najgłębszych czeluściach duszy. To jest ostatni moment na opuszczenie tego miejsca.
— Skończ już pierdoły gadać. — Ucięła krótko wampirzyca, choć w jej głosie dało się wyczuć pewną obawę. Wolf wzruszył ramionami i zwijając dłoń w pięść, grzmotnął w kamień. Ściana rozstąpiła się, ukazując wypełnione ciemnością wnętrze. Mentor usiadł na ziemi, ręką zgarnął piasek, po czym dmuchnął go na rodzeństwo. Sypka substancja powiększyła swoją objętość, tworząc coś w rodzaju kokonu, Schwesterowie aktualnie nie mogli się ruszać, byli uwiezieni od szyi w dół. Ich nauczyciel zaczął intonować, potężnym, grubym głosem zaklęcie rytuału.
— Nikt z nas nie jest istotą idealną, by przeżyć, posiadamy wiele tajemnic, których ujawnienie może doprowadzić do śmierci. — Rzucił fiolkę na podłoże, a teren wokół trójki spowił się zielonym ogniem. — Jesteśmy tak słabi, że dla swoich egoistycznych celów zamieniamy wiedzę tajemną w wiedzę jawną dla wszystkich. — Kolejna ampułka pękła, a barwa płomieni zmieniła się w fiolet.
— Krew zdrady plami wszystkich bez wyjątków, nie ważne, czy winny, czy niewinny, słaby albo mocny, uczciwy lub niesprawiedliwy. Każdy zostaję przeklęty tym jarzmem, stworzonym przez nielicznych. — Pożar zmienił się w szkarłat, pod wpływem kolejnego proszku. — Jesteśmy jednak Łowcami! Nasza powinność to ochrona wszelkich stworzeń przed głupotą i egoizmem drugich, nie możemy sprawić, by tę plamy przeniknęły z naszych rąk do naszych serc. Niech więc język kłamie wrogowi, oczy skryją duszę, a dłonie staną się narzędziem oporu przeciwko każdemu, kto zechce wykraść nasze tajemnice. — Ogień stał się śnieżnobiały, gdy tylko Wolf przestał mówić, wyskoczyły z płomieni dwie czaszki, które wgryzły się w szyje rodzeństwa, zostawiając ślad małego drzewa. Momentalnie wszystko znikło, pozostała tylko samotna trójka.
— Co to było? — spytała, trzęsąca się z szoku dziewczyna, jednocześnie masując miejsce "ugryzienia".
— Nie musisz się martwić, znak zobaczy tylko Łowca, czyli ja i twój brat. Dzięki temu nie przekażecie nic z tego, co was nauczę osobom spoza grupy. Teraz przechodzimy do właściwego treningu, tuż za mną jest mroczna komnata o trzech poziomach. W pierwszym nauczycie się używać wewnętrznego "ja", w drugim używać go do walki z potworami, a w ostatnim będziecie ćwiczyć, jako drużyna. Leonie od jakiegoś czasu jesteś dziwnie cichy, w porównaniu do swojej siostry.
— To nic mistrzu, trochę rozmyślałem, nic więcej. Z pokorą przyjmę wszystko, co nadejdzie.
Angie wystawiła bratu język, szepcząc do niego.
— Lizus!
 Wolf wskazał im dłonią grotę, brat razem z siostrą wkroczyli do środka, nagle kamienne wrota zamknęły się za nimi, a oni sami wpadli do jakieś dziury, rozdzielając się.
     Angelika zawołała Leona, lecz nic nie usłyszała. Zaraz, czy ona w ogóle coś powiedziała? Co się stało z jej głosem, dotknęła ust, ale nie poczuła ich. Nic nie widziała, nic nie czuła, kim ona jest? Co tu robi? Szaleństwo zaczęło wkradać się do jej głowy, chciała krzyczeć, lecz nie mogła. W końcu w jej myślach stanął obraz triumfującego brata, który zbierał wszelkie zaszczyty od rodziców, a ona stała z boku, jakby niewidzialna. Nie, nie. Nie pozwoli, by coś takiego znowu się stało, spróbowała usiąść, następnie skupić się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że słyszy kapiącą wodę w nieprzeniknionym mroku, zarysowały się różne kształty. Czuła się bardzo dziwnie, nie pojmowała świata swoimi zmysłami, a duszą. W ścianach zauważała słabe punkty, przewidywała, gdzie i kiedy spadnie kropla zimnej cieczy.
— Łał. — Tylko to słowo cisnęło jej się na piękne usta. Instynkt podpowiadał jej, by zniszczyła ścianę tuż za nią, stanęła do niej bokiem, kopniakiem z półobrotu robiąc gigantyczną dziurę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mur (zakończone I)

Mur-Część III-Rozdział 3

Droga Wojownika-Rozdział 2

Mur-Część III-Rozdział 17

Mroczny Cień

Małe ogłoszenie do ludzi pióra.

Mur Zdrajca Ludzkości – Rozdział 19

Major – Rozdział 2

Mur-Część III-Rozdział 4