Zmierzch Ostrza-Rozdział 11

Kolejna wizyta w mieście nie leżała zupełnie w planach Thomasa. Wolałby poćwiczyć alchemię, by ograniczyć możliwe błędy w czasie próby uleczenia brata, ale bez odpowiedniego ekwipunku mógł pomarzyć o zdobyciu najważniejszego składnika. Dlaczego musi to być akurat to? Czy w tej całej sztuce wszystko jest złożone z najdziwniejszych i najniebezpieczniejszych części? Snuł się, jak duch po domu dochodząc do siebie po kazaniu matki. Wiedział, że łatwo pieniędzy nie da i trzeba będzie znieść wiele trudów, nim dojdzie do przekazania złota. Przypuszczenia w stu procentach poprawne, dwie godziny wyjaśnień, kolejne na wysłuchaniu jej wątpliwości, niedowierzania, przestróg, aż w końcu po jeszcze jednej zaakceptowała prośbę, nie szczędząc przy tym licznych słów. Jeśli wszystkie kobiety takie są, to na pewno będzie sam, nie wytrzyma tego mielenia jęzorem przez całe życie. Z obciążoną złotym kruszcem kieszenią minął pokój Edmunda, rozm...