Cienka Linia - Rozdział 9

Nim jednak przekroczyliśmy próg portalu, usłyszałem szczekanie psa. Maluch ciągnął zakonnika za nogawkę i spoglądał na niego, warcząc. — Mówiłem ci, nie zgadzam się... Młody dopiero zaczął, to dla niego za dużo... — Ze zdziwieniem oglądałem ten monolog. Czyżby to zwierzę nie było tym, na co wyglądało? No przecież, w końcu zamienia się w bramę i znika, jakby w kieszeni swego pana. Chociaż równie dobrze mogło to przedstawiać jedynie pierwsze albo kolejne oznaki szaleństwa, pytanie, czy mojego, czy zakonnika? — Nie będę z tobą rozmawiał w myślach, już samo słyszenie cię w głowie doprowadza mnie do irytacji. — Wszystko się wyjaśniło, poczułem pieczenie w oczach i brak zainteresowania rozmową. W końcu doszedłem do wniosku, że i tak nic na to nie poradzę, co ma być, to będzie, albo jak mówił często ojciec Henryk, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. — Tak, tak. — Machnął lekceważąco dłonią — Niech i będzie kolejne tyle i tak nic w tym punkcie nie u...